Czytelnikom stulatka „Gościa” życzę cotygodniowej dawki świetnych dziennikarskich tekstów, które pomogą zrozumieć świat i umocnić wiarę, by lepiej żyć.
Stulatkowie, częściej w tej grupie są kobiety, otaczani są podziwem: „ho, ho, tyle lat”. Pytani o przepis na długowieczność, najczęściej odpowiadają: dieta, ruch, optymizm, dobre relacje z rodziną i dobre towarzystwo. Dopytywani, czasem dodają: unikanie stresu, pasje, ciekawość świata, nieustanne uczenie się nowych rzeczy, a czasem, wzorem brytyjskiej Królowej Matki, która dożyła 102 lat, codziennie mały kieliszeczek tego albo owego. Rzadko, przynajmniej w mediach, mówią o tym, jak na stan ich ducha i ciała wpływa wiara, a to jest już przecież udowodnione naukowo. Znam osoby, którym do stu lat brakuje jeszcze kilku, i z podziwem patrzę na ich duchową siłę, sprawny intelekt, jasność umysłu. Innych nie znam, choć przecież nie tylko tacy dożywają setki.
Ze stulatkami materialnymi bywa różnie. Najczęściej, przekazywane z pokolenia na pokolenie, wraz z patyną zyskują na wartości, choć kłopotów z nimi, szczególnie gdy wpadną pod nadzór konserwatora zabytków, bywa niemało.
Ale jest jeszcze jeden rodzaj stulatka, rzadki, to prawda. To dzieło zbiorowe, materialno-‑duchowe, przekazywane z rąk do rąk w sztafecie ludzkich pokoleń. Niby więc taki stulatek się starzeje, ale tylko metrykalnie, gdyż równocześnie nieustannie się odmładza. Z wiekiem zyskuje splendor i nieocenioną mądrość (co nie każdemu się przecież przytrafia), jednocześnie odradzając w sobie świeżość spojrzenia na rzeczywistość, zmieniającą się szybciej, niż przybywa lat. Ten stulatek, doświadczywszy na sobie skutków dziejowych procesów, rozumie je lepiej, wie też, dlaczego ważna jest wierność tradycji i korzeniom, a jednocześnie umie czerpać i asymilować dobro z tego, co nowego w myśli ludzkiej i osiągnięciach naszych czasów. Z otwartym więc sercem i umysłem mierzy się z nowymi wyzwaniami.
Takim stulatkiem jest nasz „Gość Niedzielny”. Piszę: nasz, bo choć nie należę do stałego zespołu redakcji, to na jego przyjaznych łamach od lat zamieszczam teksty, których zapewne zebrało się już kilkadziesiąt. Zaprosił mnie do publikowania w GN świętej pamięci redaktor naczelny ks. Stanisław Tkocz, dla mnie postać niezwykła i ważna: dobry, ciepły, z prawdziwie dziennikarskim temperamentem. Nie zdradzę tajemnicy, gdy napiszę, że przed przyjazdem do Warszawy zwykł był dzwonić, by zaprosić na obiad. Moim zadaniem było zamówienie stolika, za każdym razem – jak życzył sobie Naczelny – w innym lokalu, by potem, siedząc nad jakimś przysmakiem, gawędzić nie tylko o sprawach Kościoła. Lubiłam te nasze spotkania. Kiedy podczas ostatniej rozmowy telefonicznej powiedział, cytując Psalm 90, że czas mu zbierać się do odlotu („Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt, lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt; a większość z nich to trud i marność, bo szybko mijają, my zaś odlatujemy”), długo nie mogłam w to uwierzyć. A potem było otwarcie łamów przez kolejnych redaktorów naczelnych: ks. Marka Gancarczyka i ks. Adama Pawlaszczyka.
Przez lata mojej pracy w „Rzeczpospolitej” „Gość Niedzielny” był dla mnie ważnym źródłem wiedzy o Kościele, szczególnie o Kościele powszechnym i życiu wspólnotowym. Inspirował mnie w poszukiwaniu medialnych tematów, ale także uczył oceniania rzeczywistości z punktu widzenia katolickiej nauki społecznej. Wiele tekstów moich kolegów i koleżanek dziennikarzy GN czy księży komentatorów było ważnych dla mnie osobiście, pogłębiając moje życie duchowe. A ponieważ nigdy im za to nie wyraziłam wdzięczności, czynię to niniejszym, z serca dziękując.
Jeśli jest jubileusz, to są też życzenia.
Szacownemu Stulatkowi życzę, by rozwijał się wspaniale, z pożytkiem dla tysięcy czytelników w całej Polsce.
Wszystkim Redaktorom życzę mądrości, miłości i siły twórczej, z której wyrastać będą ciekawe pomysły i ważne teksty; życzę, by zawsze, niezależnie od tego, jakie „mody” wchodzić będą do Kościoła, stawiali na wierność Ewangelii.
Szanownym zaś Czytelnikom życzę cotygodniowej dawki świetnych dziennikarskich tekstów, które pomogą zrozumieć świat i umocnić wiarę, by lepiej żyć.
Wszystkim zaś, nie wyłączając siebie, życzę nieustannej młodości ducha.
Deo gratias za „Gościa Niedzielnego”. I kolejnych stu lat!•
Ewa K. Czaczkowska