Nawet nie zauważyliśmy, kiedy brutalny język opuścił sferę prywatną i stał się bezwstydnie publiczny. W pewnej chwili zaczęliśmy słyszeć płynące z przekaźników wyrażenia, jakich dotąd kulturalnemu człowiekowi nie wypadało wypowiadać w ogóle. Co się stało?
Podczas niedawnego dorocznego spotkania przedstawicieli Kościoła z politykami w Berlinie przedstawiciel Watykanu abp Noël Treanor stwierdził, że nawet ci, którzy deklarują przywiązanie do demokratycznych standardów, osłabiają je. „Wszyscy jesteśmy wezwani do precyzyjnego zajmowania się faktami, a nie do zmniejszania złożoności na korzyść naszej własnej opinii” – powiedział. Zauważył, że niechęć do zajmowania się opiniami, których nie podzielamy, staje się powszechna. Nie chcemy zmierzyć się z argumentami drugiej strony i uczyć się w ten sposób od siebie nawzajem. „Unikamy po prostu czasochłonnych i wyczerpujących rozmów. W ten sposób wielu z nas pozostaje zamkniętych w bańkach opinii i coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością naszych bliźnich” – powiedział irlandzki hierarcha.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak