Miejsce twojego największego zmagania będzie prawdopodobnie przestrzenią, w której będziesz służył. Myślę o znajomym zakonniku, który przez lata zmagał się z grzechem nieczystości…
07.09.2023 12:07 GOSC.PL
Ogromnym moim problemem (czytaj: błogosławieństwem) jest nadwrażliwość i emocjonalność. To dlatego często wspominam o tym, że emocje w rodzinie sięgają tych, które znamy z Wielkich Derbów Śląska. Po latach dostrzegam, że jest to właśnie przestrzeń, w której służę tym, którzy przechodzą podobną drogę.
Bardzo dotyka mnie historia Mojżesza. Jedynie przez trzy miesiące przebywał w domu rodzinnym, później uratowany w falach Nilu aż 40 lat uczył się tego, co to znaczy być księciem i żyć wedle „etykiety dworu”. Wyrastał na dworze faraona, bo jedynie osoba wolna może wyprowadzić na wolność niewolników. W Księdze Przysłów czytamy, że: „ziemia nie może znieść, gdy nędzarz zostaje królem” (Prz 30, 22). Przez kolejne 40 lat po zabójstwie Egipcjanina Mojżesz ukrywał się na pustyni, by znów przez 40 lat tą samą drogą wyprowadzać Izraela do Ziemi Obiecanej. Razem, bagatela, 120 lat i trzy miesiące hartowania, ciosania, szlifowania… „Lubimy dania z mikrofali, a Bóg woli marynaty”. Życie duchowe to nie spring, ale bieg na długim dystansie. Bóg uzdrawia nas w procesie.
To właśnie śmierć, która sprawiła, że musiał uciekać na spaloną słońcem pustynię, okazała się kanałem łaski, bo przecież tu właśnie w gorejącym krzewie objawił mu się Ten, którego imienia Izrael nie odważa się wymawiać, a który przedstawił się najbardziej terapeutycznym słowem świata: „Jestem”.
To, z czym się zmagasz, może być terenem twojej misji. Tak, wiem, dziś brzmi to abstrakcyjnie, bo największą pokusą czasu ciemności jest to, że nigdy się nie skończy. Skończy się. „We właściwym czasie”. Bóg wie kiedy. I choć te ostatnie zdanie pobrzmiewa nutką rezygnacji, odczytane w kluczu biblijnym brzmi: wszystko jest pod kontrolą Tego, który „nie zdrzemnie się i nie zaśnie”.
W „Radykalnych” Darek Malejonek opowiadał: „Jest w Starym Testamencie fragment, kiedy król Dawid szedł na wojnę z Filistynami i nie miał miecza. Kiedy poprosił kapłana o miecz, ten powiedział: «Jest tylko miecz Goliata, którego zabiłeś». A wtedy Dawid wziął miecz i powiedział: «Jest to najlepszy miecz»”.
Wystukując na klawiaturze te słowa myślę o Staszku Jaroszu, świętej pamięci paulinie i góralu z krwi i kości, który opowiadał, że przez lata zmagał się z grzechem nieczystości (groziło mu nawet to, że nie będzie dopuszczony do święceń. „Nie widać współpracy z łaską” - usłyszał od przełożonych”). Po latach to, co było jego największym przekleństwem („doliną Baka”, czyli dosłownie „łez”), stało się miejscem służby. Ileż małżeństw uratował! Ile osób wyprowadził z podobnej ciemności!
Marcin Jakimowicz