Ten krótki tekst św. Pawła można by streścić słynnym Augustyńskim powiedzeniem: „Kochaj i rób, co chcesz”.
Rz 13, 8-10
Bracia:
Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem miłuje drugiego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: «Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj» i wszystkie inne – streszczają się w tym nakazie: «Miłuj bliźniego swego jak siebie samego!» Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
1. . Ten krótki tekst św. Pawła można by streścić słynnym Augustyńskim powiedzeniem: „Kochaj i rób, co chcesz”. Miłość to najdoskonalsze wypełnienie przykazań i całego prawa Starego Testamentu. Paweł w tym fragmencie koncentruje się na miłości bliźniego, ale tę samą zasadę niewątpliwie można odnieść również do miłości do Boga. Warto przypomnieć w tym kontekście rozmowę pewnego uczonego w Prawie, prowokacyjnie pytającego Jezusa, które przykazanie jest najważniejsze (Żydzi wymieniali aż 613 zakazów i nakazów zapisanych w całej Torze). Odpowiedź Pana wskazywała, że całe Prawo i prorocy opierają się na przykazaniu miłości Boga, bliźniego i siebie samego (Mt 22,34-40). Miłość jest sednem.
2. Paweł pisze, że „miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa”. Można zapytać, czy oznacza to unieważnienie przykazań. Czy szczegółowe zasady moralności, etyczne zakazy i nakazy są już zupełnie niepotrzebne? To byłoby zbytnie uproszczenie. Chodziło raczej o to, że każde konkretne przykazanie, każda moralna zasada ma służyć miłości. To miłość jest bazą, siłą, sensem przykazań. Jeśli połączymy to z Jezusowym przykazaniem: „Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem”, odkryjemy, że Chrystus, będący najdoskonalszym osobowym ucieleśnieniem miłości, jest sam „żywym przykazaniem”. Naśladując Jego życie, słuchając Jego nauki, nie potrzebujemy już drobiazgowych przepisów. Jezus swoim przykładem pokazuje drogę ku większej miłości, ale droga zawsze składa się z pojedynczych kroków. Miłość to konkretne wybory. By je podejmować, potrzebne jest światło prawdy, czyli sumienie uformowane przez Bożą miłość.
3. Dawid H. Stern, autor żydowskiego komentarza do Nowego Testamentu, zwraca uwagę na pewne niebezpieczeństwo. Otóż jeśli przez miłość rozumie się tylko pewien stan uczuciowy, ludzie zaczną lekceważyć przykazania pod pretekstem, że przecież najważniejsza jest miłość. W ten sposób miłość oderwana od przykazań zostanie wypaczona, co w końcu doprowadzi do wzgardzenia samym nakazem miłości. To niebezpieczeństwo jest realne w liberalnej kulturze, która dziś nas otacza. W imię „miłości” niszczy się małżeństwa, bo przecież „my się kochamy”, w imię „miłości” uznaje się za normalne seksualne zaburzenia. Druga skrajność to zimny legalizm pozbawiony serca.
4. Jak rozwiązać to napięcie? Stern pisze: „Uważam, że najlepiej unikać z jednej strony sztywnego stosowania prawa, a z drugiej strony – mało wiarygodnego, subiektywnego poczucia miłości. Należy połączyć wrażliwość miłości płynącej z Ducha (która jest czymś więcej niż uczuciem – przejawia się w czynach) z szacunkiem względem nauk etycznych”. Powiedziałbym, że kluczem jest właściwe rozumienie tego, czym jest „miłość”. To słowo zostało dramatycznie zdewaluowane w naszych czasach. Miłością nazywa się często jej zaprzeczenie, czyli egoistyczne podporządkowywanie innych swojemu szczęściu. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu, miłość zrobi raczej wszystko dla dobra bliźniego, nawet kosztem siebie. A drogę do dobra wskazują przykazania. Koło się zamyka. •