Skierowane do młodych Rosjan słowa Franciszka o dziedzictwie wielkiej Rosji wywołały ogromne zamieszanie. Ale sposób ich wyjaśnienia przez instytucje Stolicy Apostolskiej może budzić jeszcze większy sprzeciw.
29.08.2023 14:57 GOSC.PL
Połączenie papieża Franciszka z młodymi Rosjanami za pośrednictwem tele-mostu 25 sierpnia to miało być zwykłe duszpasterskie spotkanie z młodzieżą, która brała udział w X Narodowym Spotkaniu Młodych Katolików Rosyjskich i nie mogła z oczywistych względów uczestniczyć w Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie. I tak było, dopóki papież czytał przygotowane wcześniej wystąpienie. Rozważał prawdę o tym, jak Bóg wybiera człowieka, przemienia jego życie, mówił o Kościele, który nikogo nie odrzuca, o potrzebie otwarcia na siebie ludzi z różnych pokoleń i budowania mostów. Jednak po zakończeniu przygotowanego w języku hiszpańskim wystąpienia, Franciszek dodał jeszcze kilka zdań po włosku:
"Nigdy nie zapominajcie o dziedzictwie. Jesteście dziedzicami wielkiej Rosji, wielkiej Rosji świętych, rządców, wielkiej Rosji Piotra I, Katarzyny II, tamtego imperium – wielkiego, oświeconego [kraju] wielkiej kultury i wielkiego człowieczeństwa. Nigdy nie wyrzekajcie się tej spuścizny, wy – spadkobiercy wielkiej Matki Rosji, idźcie z tym naprzód. I dziękuję wam – dziękuję za wasz sposób bycia, za wasz sposób bycia Rosjanami."
Właśnie te słowa bardzo szybko zostały z zadowoleniem podchwycone przez kremlowską propagandę i jednocześnie wzburzyły opinię publiczną zachodniego świata. Przez wielu zostały odebrane jako słowa co najmniej akceptacji, a nawet wsparcia dla rosyjskich dążeń imperialnych, których widocznym efektem jest trwająca na Ukrainie wojna. I trudno być zaskoczonym takim odbiorem, jeśli tuż za rosyjską granicą wysyłane przez Kreml wojska ostrzeliwują ukraińskie miasta, niszcząc je i zabijając niewinnych ludzi.
Szczególnie ostro na papieskie słowa zareagowały władze w Kijowie, stanowczo – ustami abpa Szewczuka – wyjaśnienia domagali się też ukraińscy grekokatolicy. I wyjaśnienia padły we wtorkowy poranek. Najpierw ze strony nuncjatury w Kijowie, następnie z ust rzecznika prasowego Watykanu, Matteo Bruniego.
Nuncjatura w swoim komunikacie stanowczo odrzuciła oceny sugerujące, że papież swoim wystąpieniem wspiera rosyjski imperializm:
Nuncjatura Apostolska na Ukrainie zauważyła, że po telematycznym połączeniu papieża Franciszka z młodymi katolikami Federacji Rosyjskiej w dniu 25 sierpnia 2023 r., w ukraińskich i międzynarodowych środkach masowego przekazu pojawiły się dyskusje na temat niektórych słów wypowiedzianych przez papieża Franciszka przy tej okazji. W szczególności, według niektórych interpretacji, papież Franciszek miał zachęcać młodych rosyjskich katolików do brania przykładu z niektórych rosyjskich postaci historycznych, znanych z imperialistycznych i ekspansjonistycznych idei i działań, prowadzonych ze szkodą dla sąsiednich narodów, w tym ukraińskiego.
Przedstawicielstwo Papieskie stanowczo odrzuca powyższe interpretacje, ponieważ papież Franciszek nigdy nie popierał idei imperialistycznych. Wręcz przeciwnie, jest on zagorzałym przeciwnikiem i krytykiem wszelkich form imperializmu lub kolonializmu, we wszystkich narodach i sytuacjach. W tym samym świetle należy interpretować słowa papieża Franciszka z 25 sierpnia
/Nuncjatura Apostolska na Ukrainie/
Również szef biura prasowego Stolicy Apostolskiej sprzeciwił się proimperialistycznym interpretacjom papieskiej wypowiedzi:
W słowach pozdrowienia skierowanych spontanicznie do niektórych młodych rosyjskich katolików kilka dni temu, jak jasno wynika z kontekstu, w którym je wypowiedział, Papież zamierzał zachęcić młodych ludzi do zachowania i promowania wszystkiego, co pozytywne w wielkim rosyjskim dziedzictwie kulturowym i duchowym, a na pewno nie do wychwalania imperialistycznej logiki i osobistości rządzących, cytowanych by wskazać pewne historyczne okresy odniesienia.
/Matteo Bruni, rzecznik prasowy Watykanu/
Każdy, kto obserwuje wnikliwie aktywność Franciszka, wie, że papież nie popiera rozpętanej przez Rosjan wojny. Wielokrotnie Franciszek wzywał do zaprzestania działań wojennych, spotykał się z ofiarami tej wojny, wprost wskazał też, kto jest tutaj agresorem, a kto ofiarą. Jednocześnie w optyce Franciszka problem wojny jest niejednoznaczny – choćby w marcowym wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji RSI, gdzie podkreślał, że wojna jest napędzana interesami kilku imperiów, nie tylko Rosji.
Papież nie jest ekspertem od spraw politycznych. Jest specjalistą od duchowości. To wyjaśnia jego mocne stanowisko dążące do jak najszybszego zakończenia działań wojennych, ale też sprawia, że w świetle politycznej rzeczywistości trudno zaakceptować stronie broniącej się niektóre wypowiedzi i postulaty. A wiele z nich było co najmniej niefortunnych i ujawniało, że znajomość kontekstu historii i teraźniejszości rosyjskich działań nie należy do najmocniejszych stron Franciszka. I właśnie na takim gruncie padły wypowiedziane spontanicznie do młodych Rosjan słowa o zachowaniu dziedzictwa wielkiej Rosji, Rosji Piotra I i carycy Katarzyny II. I nawet jeśli papież miał na myśli wielkość kulturową i duchową rosyjskiego społeczeństwa, to ani Piotr I ani Katarzyna II nie są dobrymi przykładami tej wielkości. A w krajach, które były przez tych władców okupowane, grabione i niszczone kulturowo, muszą brzmieć jak ponury żart. Spuścizna carów milionom ludzi kojarzy się właśnie z imperializmem, gwałtem, wyzyskiem, niszczeniem tożsamości poprzez rusyfikację. A kiedy trwa rozpętana przez Moskwę wojna, skojarzenie to jest jeszcze silniejsze i musi budzić sprzeciw.
Dobrze więc, że nuncjatura w Kijowie i watykańskie służby prasowe wyjaśniają tę spontaniczną wypowiedź papieża. Byłoby jednak lepiej, gdyby zamiast "stanowczego odrzucenia" takich krytycznych interpretacji papieskiej wypowiedzi, wewnątrz watykańskich struktur skonfrontowano się z pytaniem, dlaczego kolejna wypowiedź Franciszka na temat Rosji powoduje ból i oburzenie milionów ludzi, również tych, którzy uznają Franciszka za swojego duchowego przewodnika. Bo papież jednak rzeczywiście powiedział te słowa i sugerowanie, że nie można ich odczytać jako wyrazu aprobaty rosyjskiego imperializmu i można je zinterpretować w duchu "krytyki wszelkich form imperializmu", każe zadać pytanie, czy urzędnicy nuncjatury traktują poważnie odbiorców swojego komunikatu. Właśnie pierwszy, naturalny odbiór papieskiej wypowiedzi pokazuje, w jakim duchu spontanicznie została ona zinterpretowana i to zarówno na Zachodzie, jak i w Moskwie. Niezależnie od tego, że słowa te zostały wypowiedziane niefortunnie i z zupełnie inną intencją.
Rzeczywiście, tak jak pisze w swoim komunikacie Matteo Bruni, kontrowersyjna, spontaniczna wypowiedź pada po przemówieniu wzywającym do budowania jedności. Papież wzywa w nim do "budowania mostów", nie imperiów. I zapewne taka była Franciszkowa intencja. Niestety przykłady i sformułowania, jakich papież użył w swoim dopowiedzeniu, bardzo utrudniają taką interpretację tych słów. I nie można winą za to obarczać słuchaczy. Być może zamiast tłumaczyć światu, że nie usłyszał tego, co usłyszał, lepiej byłoby wewnątrz Stolicy Apostolskiej popracować nad zrozumieniem historyczno-społecznego kontekstu bieżących wydarzeń.
Wojciech Teister