Dzisiaj kończy się Miting Przyjaźni między Narodami w Rimini, największe regularne spotkanie katolików we Włoszech. Przez sześć dni dyskutowano tam o współczesnych wyzwaniach jak: implementacja sztucznej inteligencji, szerzenie się wojen, czy stan współczesnych demokracji.
Jednak to nie dyskusje były centrum wydarzenia, lecz osobiste spotkania między uczestnikami, wśród których nie zabrakło też osób z Ukrainy.
Tegoroczny Miting skupiał się wokół tematu przyjaźni. Jak zaznacza, Kard. José Tolentino de Mendonça, prefekt Dykasterii ds. Kultury i Edukacji, łatwo można przeoczyć wagę braterskich relacji, tymczasem odgrywają one kluczową rolę w budowaniu społeczeństwa.
Przyjaźń ma w sobie wymiar polityczny i wpływa na całe społeczeństwo
„Papież Franciszek uczy nas, że przyjaźń jest nie tylko osobistym doświadczeniem, które dotyczy każdego z nas, ale jest także czymś politycznym, co obejmuje całe społeczeństwo. Przyjaźń jest prawdziwie braterską odpowiedzią i prowadzi do spojrzenia na całe społeczeństwo w sposób bardziej ludzki, z większą nadzieją, z większą zdolnością do akceptacji i z pragnieniem budowania przyszłości. Wojna uświadamia nam, jak cenna i potrzebna jest przyjaźń.“
Tej siły przyjaźni doświadczyła Yana, młoda uczestniczka Mitingu pochodząca z Charkowa. Jak mówi Radiu Watykańskiemu: „Jest tak wiele momentów, kiedy jesteś przygnębiony i zadajesz sobie pytanie: czy ta wojna się skończy?”. Podkreśla jednak, że we Włoszech zrozumiała, że obok tragedii jest jeszcze siła miłości, a słowo to jest bardzo konkretne. Pokazali jej to wspierający ją przyjaciele i rodzina, która ją gości.
Wierzę, że ostatecznie to Pan chroni nas z góry
„Noszę w sobie zawsze coś z Charkowa. Zostawiłam tam dwie starsze siostry. Tydzień temu po praz pierwszy od prawie dwóch lat miałam okazję je odwiedzić. Dotknęło mnie, że tak wiele osób powróciło do miasta i je odbudowują. Niestety wojna wciąż trwa. W Charkowie widziałam, że wiele osób stara się wrócić do – powiedzmy – normalnego życia. Moje siostry obie pracują, starsza pomaga ludziom, którzy stracili domy lub nie mają wystarczająco dużo pieniędzy, aby sobie poradzić. I naprawdę podziwiam to, co robi. Pokazuje, że pomimo bólu, strachu, smutku, jest ktoś, kto troszczy się o innych. Tak jak inni zauważam, że zmniejszyło się zainteresowanie tym, co się dzieje na Ukrainie. Mogę zrozumieć, że ktoś, kto żyje dobrym, pełnym życiem, nie myśli zbyt wiele o wojnie. Muszę jednak dodać, że wszyscy moi przyjaciele z Włoch, towarzysząc mi, zawsze są jakoś związani z tą tragedią. Nie możemy zapominać o Ukrainie. Sytuacja jest tam bardzo trudna i każdego dnia niestety umiera tak wielu ludzi, a wojna niszczy wszystko. W naszej gestii leży pomaganie materialne, wojskowe, ale nade wszystko modlitwa. Ja bardzo wierzę w modlitwę. Wierzę, że ostatecznie to Pan chroni nas z góry.“
Krzysztof Dudek SJ