Z cyklu: Co warto obejrzeć?
Film "Młoda Wiktoria" (reż. Jean-Marc Vallée) jest z 2009 roku, ale bardzo mile mnie zaskoczył. Na tyle też zainteresował osobą królowej Wiktorii, że aż kupiłam sobie o niej książkę.
Trzeba przyznać, że grane przez aktorów postacie są naprawdę świetnie dobrane - na uwagę zasługują m.in. Mark Strong jako Sir John Conroy czy Paul Bettany jako William Lamb. Do tego piękne stroje, niesamowite wnętrza, świetna muzyka.
Oczywiście oglądamy tylko pewien wycinek historii, który na pewno stosuje pewne skróty, ale wciąga nas w ten świat, w tę historię, która nie skupia się tylko na momencie wstąpienia na tron Wiktorii (Emily Blunt), ale przede wszystkim na jej historii miłosnej, która przynajmniej w filmie wydaje się niezwykła.
Obserwujemy też świat, w którym musiała dorastać księżniczka, jakie ograniczenia miała narzucone, jakich zasad musiała przestrzegać, czego się uczyć. Widzimy też, jak Wiktoria się zmienia, dojrzewa, popełnia błędy, ale ostatecznie się na nich uczy.
Gdy Wiktoria poznaje księcia Alberta z Saksonii-Coburga-Gothy (Rupert Friend), który był jej kuzynem, na początku wcale nie jest nim aż tak urzeczona. Jego wuj pragnął małżeństwa tych dwojga.
Albert przyjeżdża do księżniczki w odwiedzi ze swoim bratem. Książę wydaje się być nieśmiały, próbuje za wszelką cenę pokazać "wspólne" zainteresowania, ale chyba moment, gdy wreszcie wyznaje, że lubi Schuberta sprawia, że Wiktoria patrzy na niego bardziej przychylnym okiem. Młody książę zakochuje się w Wiktorii, pisze listy, ale zdaje też sobie sprawę, że nie może jej się oświadczyć. W końcu to ona wychodzi z inicjatywą. Jak się okaże jej małżonek stanie się niebawem jej najlepszym doradcą i przyjacielem.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki zostali ukazani, ich niewinność, ich uczucie. To jak piszą do siebie listy. Myślę, że film niesie ze sobą bardzo pozytywne przesłanie.
Polecam na jeszcze letnie wieczory.
The Young Victoria trailer HDMG