Yara Santa!

Próbowano ją zgwałcić, ale stawiała zbyt silny opór. Bito ją, potem uduszono. Kiedy przestała oddychać, morderca – rozwścieczony, bo nie doszło do aktu seksualnego – dźgnął jej ciało kilka razy nożem. Na miejscu zbrodni ktoś wbił tabliczkę: Yara Santa!

Yara Gambirasio jest męczennicą – mówił w czasie Mszy pogrzebowej ks. Corinno Scotti, proboszcz włoskiej parafii w Brembate di Sopra, gdzie wydarzył się dramat. –Jest jak św. Maria Goretti – podkreślił duchowny – oddała życie w obronie swojej czystości. Jest świętą”. Czy tak mocne słowa znajdują uzasadnienie w tej współczesnej kryminalnej historii?  Do tragedii doszło 26 listopada ubiegłego roku, tuż przed godz. 19.00, w prowincji Bergamo na północy Włoch. Otulona ośnieżonymi szczytami Alp miejscowość liczy zaledwie 8 tys. mieszkańców. Patronką miasta i tamtejszej parafii jest Najświętsza Maryja Panna Wniebowzięta. Tu znają się wszyscy, z dumą mówią o sobie „my”. Ale w listopadzie strach sparaliżował życie wszystkich. Cały Półwysep Apeniński z zapartym tchem śledził poszukiwania dziewczynki. Na Facebooku ktoś założył stronę: „Szukajmy Yary”. Zarejstrowały się tam tysiące użytkowników. Dopiero pod koniec marca znaleziono ciało dziewczynki, a kryminolodzy odtworzyli przebieg wydarzeń. „Broniła się do ostatniej chwili z niesamowitą determinacją. Gdyby się poddała, dzisiaj by żyła” – podsumowali.

Yara
„Cześć, nazywam się Yara Gambirasio. Mam 13 lat, jestem zwinną dziewczyną o piwnych oczach i mam dość długie i upięte włosy. Lubię się modnie ubierać, choć moje ubrania nie są modne”. Tak mówiła o sobie zamordowana 13-latka w czasie prezentacji nagranej dla koleżanek z klasy. „Moim ulubionym sportem jest gimnastyka artystyczna, uprawiam ją, od kiedy skończyłam cztery lata. Moim ulubionym filmem jest »Step Up 3D«, kibicuję za Milanem, lubię podróżować”. „Step Up 3D” to musical, który zrobił furorę w Stanach Zjednoczonych. Jego bohater jest tancerzem, swój dom przekształca w centrum tańca współczesnego. Jest też wątek miłosny. Yara marzyła, by być jak „na filmie”, poruszała się z podobną dynamiką, z wyjątkową gracją. Przed dwoma laty zdobyła tytuł mistrzyni tańca artystycznego w swojej kategorii wiekowej w regionie. Zakwalifikowała się do mistrzostw na szczeblu krajowym. Ćwiczyła niemal codziennie, choć tego feralnego wieczoru nie miała zaplanowanego treningu. Poszła, mimo oporu, posłuszna mamie, w zamian za młodszą siostrę... Ośrodek sportowy jest oddalony od domu Gambirasich zaledwie o 600 m. Wiadomo, że Yarę wciągnięto na siłę do białej furgonetki, kilka metrów przed jej domem. Wiele wskazuje na to, że znała sprawcę. Wyłączył jej komórkę – policja odtworzyła dziś na niej kilkanaście nagrań z rozpaczliwymi prośbami matki: „Yara, wracaj do domu, gdzie jesteś?!”. Dziewczynki szukały specjalne brygady antyterrorystyczne z psami, mieszkańcy. Nikt nie chciał dopuścić hipotezy o śmierci. Ufne oczy Yary spoglądały z gigantycznych plakatów na stacjach benzynowych, płotach, przystankach, sklepach. Trafiła na pierwsze strony włoskich dzienników i nie schodziła z nich przez ponad dwa miesiące.

Szok medialny
Z początku można było ulec wrażeniu, że media przesadzają. Dziennikarze mnożyli hipotezy: podejrzewano imigranta pochodzenia marokańskiego. Policja zatrzymała nawet obcokrajowca – z pełnego morza zawrócono statek, którym próbował wydostać się z terytorium Włoch. Dzień później przed domem Gambirasich ktoś zawiesił prześcieradła z napisem: „Marokańczycy precz z Bergamo” i „Oko za oko, ząb za ząb”. Rodzice Yary szybko je ściągneli. Trop marokański okazał się mylny. Symulowano też ostatnie godziny życia Yary (Bruno Vespa, najpopularniejszy włoski dziennikarz, poświęcił jej aż sześć dwugodzinnych programów „Porta a porta” w państwowej telewizji RaiUno). Kamery bez skrupułów zaglądały w okna domu Yary, przylepiały się do przeszytych bólem twarzy rodziców dziewczynki. Także wtedy, kiedy Gambirasich odwiedził najpierw proboszcz tamtejszej parafii, potem burmistrz miasteczka. Kiedy ten ostatni po 30 minutach wyszedł z jej domu rodzinnego, odsunął ręką wszystkie kamery i obiektywy aparatów. Nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Ksiądz Scotti uspokajał Włochów, tym samym tonując dziennikarzy: „Rodzina Yary cierpi, ale całkowicie powierza się Bogu. Modlitwa przynosi im ukojenie”; „Powiedzieli mi, że ich siłą jest miłość, miłość małżeńska i do dzieci”. Paradoksalnie to dzięki mediom mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego byli przy okazji niemymi widzami przejmującego spektaklu wiary: przez ponad trzy miesiące każdego wieczoru mieszkańcy Brembate gromadzili się na adoracjach i procesjach światła wokół kościoła. Na bramie domu Yary wieszano różańce i kwiaty. Ale prawdziwy szok przyniosła nie tyle wiadomość o dramatycznym finale i o śmierci dziewczynki, co rezultat badań kryminologów. Vespa na otwarcie kolejnej edycji „Porta a porta” (program ma największą oglądalność w tygodniu) trzykrotnie podkreślił, nie kryjąc zdumienia: „Yara nie pozwoliła się zbrudzić gwałtem. Oddała życie za czystość. To niesamowite”. W łamiącym się ze wzruszenia głosie dziennikarza wybrzmiewał jednak wielki szacunek dla ofiary.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Joanna Bątkiewicz-Brożek