Śledztwo smoleńskie. Jeśli przecieki dotyczące eksperymentów na tupolewie potwierdzą się, teza o błędzie pilotów jako przyczynie tragedii będzie nie do utrzymania.
Polska komisja wyjaśniająca okoliczności katastrofy smoleńskiej przeprowadziła 12 i 15 kwietnia dwa eksperymenty na samolocie Tu-154M 102. Ich celem było ustalenie przebiegu ostatnich sekund lotu z 10 kwietnia 2010 r. Choć wyniki eksperymentów nie zostały podane do publicznej wiadomości, jednak dziennikarze z „Naszego Dziennika” twierdzą, że do nich dotarli i opisali je w swojej gazecie. Rosyjski raport MAK za główny powód katastrofy uznał błąd pilotów, którzy mieli zbyt późno przerwać podchodzenie do lądowania i poderwać samolot.
Jednak z zapisu czarnych skrzynek wynika, że kapitan samolotu mjr. Arkadiusz Protasiuk na 20 sekund przed katastrofą wydał komendę „odchodzimy”, a według eksperymentów to dostateczny czas, aby poderwać samolot. Według jednej z tez, odejście nie udało się m.in. dlatego, że piloci schodzili do lądowania, używając tzw. automatycznego pilota, którego można używać tylko wtedy, gdy na lotnisku jest system ILS, tymczasem w Smoleńsku takiego nie było.
Według „Naszego Dziennika”, eksperyment zaprzeczył tej hipotezie, bowiem pokazał, że mimo braku ILS, podczas lotu z wykorzystaniem tzw. automatycznego pilota po naciśnięciu przycisku „uchod” samolot powinien się poderwać.
Jeśli taki wynik eksperymentu zostanie oficjalnie potwierdzony, oznaczać to będzie nie błąd pilota, lecz awarię urządzeń w samolocie, które nie zareagowały na komendę „uchod”. To obala tezę o winie pilotów. W tej sytuacji niewątpliwie za skandal należy uznać zniszczenie wraku samolotu, bowiem jego rekonstrukcja i szczegółowe badanie mogłoby dać odpowiedź, czy doszło do awarii urządzeń.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
bł