Plaże jak z katalogów, niezwykle serdeczni ludzie i... kompletny brak wolności religijnej. Malediwy są przepiękne, ale mają też swoje ciemne strony.
Jak być w (prawie) raju i nie zbankrutować? Szukając wakacyjnych propozycji dla rodziny, postanowiłem w tym roku wyjść nieco poza schematy. Ponieważ większość przeglądanych ofert wydawała nam się bardzo droga, ostatecznie zdecydowaliśmy się na... Malediwy. Tak, wiem, brzmi dziwnie, bo w katalogach biur turystycznych ten akurat kierunek osiąga horrendalne ceny. Okazuje się jednak, że jeśli zorganizuje się wyjazd na własną rękę, można koszty znacznie obniżyć i za cenę, powiedzmy, dobrego europejskiego all inclusive odbyć egzotyczną podróż do regionu oddalonego od Polski o ponad 7 tys. kilometrów. Przy czym prawie dwie trzecie budżetu stanowi tu koszt połączeń lotniczych. Za całą resztę, czyli przede wszystkim za noclegi i wyżywienie, zapłaciliśmy znacznie mniej niż w Europie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski