Kilka lat temu czytałem o badaniach pewnego Amerykanina, który chciał dowiedzieć się, z jaką prędkością wiał wiatr na biegunie południowym kilkadziesiąt, a może nawet 100 tysięcy lat temu.
Motywowała go, jak wielu naukowców, czysta ciekawość. Ów jegomość to Ryan Bay, fizyk z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. O ile mnie pamięć nie myli, pisałem o nim kiedyś w „Gościu”. W jaki sposób ocenić siłę wiatru wiejącego w jakimś miejscu kilkadziesiąt tysięcy lat temu? Bay najpierw wywiercił w warstwie lodu kilkadziesiąt otworów o głębokości do 2,5 km. Do każdego z tych otworów wpuścił sondę, która badała rozmieszczenie pyłków nanoszonych przez wiejący w dalekiej przeszłości wiatr. Nie wchodząc w szczegóły: naukowiec nie tyle był w stanie powiedzieć, z jaką dokładnie prędkością wiał wiatr – powiedzmy – 50 tysięcy lat temu, ile mógł stwierdzić, że wiało wtedy trzy razy mocniej niż w tym samym miejscu 5000 lat wcześniej.
Nie wiem, dlaczego akurat to badanie tak bardzo zapadło mi w pamięć. Może sprawiła to ulotność wiatru, który ktoś chce po tak długim czasie złapać? A może fakt, że Antarktyda wydaje nam się jałowym, nudnym kontynentem? Oj, gdybyśmy sobie tylko zdawali sprawę z tego, co znajduje się pod jej lodami… Gdyby te lody zniknęły, naszym oczom ukazałyby się góry, doliny, równiny, jeziora, fiordy i rzeki. Gruba warstwa lodu zarówno na biegunie południowym, jak i na Grenlandii skutecznie skrywa nieznane krajobrazy. Kształtowały się one dużo wcześniej, niż te lądy pokrył śnieg. To, co dzisiaj jest zaśnieżone, kiedyś znajdowało się w okolicach równika. To, co dzisiaj jest w okolicach równika, kiedyś może być pokryte setkami metrów lodu. W przypadku Antarktydy to tak potężny ciężar, że gdyby nagle lód zniknął, to to, co znajduje się pod nim, wyskoczyłoby jak korek na wysokość przynajmniej kilometra. Dokładna podlodowa mapa Antarktydy istnieje i przedstawia… niezwykły oraz bardzo zróżnicowany krajobraz. Jest tam wszystko. Z wulkanem włącznie. Zresztą ten wulkan ponad 2000 lat temu wybuchł. Jego eksplozja była tak potężna, że wyrwała w grubej pokrywie lodowej dziurę, a kłęby pary, popiołu i kawałków skalnych buchały na wysokość kilkunastu kilometrów. Stożek wulkanu ma wysokość około kilometra i w całości znajduje się pod lodem. Tak samo jak najwyższe wzniesienie Antarktydy, czyli pasmo Gór Gamburtsewa, którego szczyt ma wysokość 3400 metrów. Być może to właśnie tutaj, na zboczach tych gór, około 30 milionów lat temu rozpoczęło się zlodowacenie. Czy to nie jest fascynujące?
Nie wiem, skąd wzięło się stwierdzenie, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Dla mnie odkrywanie tego, co zakryte, i próba zrozumienia tego, co jest tajemnicą, jest kwintesencją człowieczeństwa.•
Tomasz Rożek