Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego do spraw międzynarodowych prof. Roman Kuźniar powtarzał w ostatnich dniach, że zbrodnia katyńska nie była ludobójstwem w myśl prawa międzynarodowego.
Jest prawdą, że większość specjalistów prawa międzynarodowego uważa, że zbrodni katyńskiej nie da się zakwalifikować jako ludobójstwa w rozumieniu konwencji z 1948 r. Zresztą, zbrodnia ta została popełniona przed wejściem w życie tej konwencji. Dlatego jej stosowanie w przypadku Katynia stoi pod wielkim znakiem zapytania.
Nie zmienia to jednak faktu, że Katyń był zbrodnią przeciw narodowi polskiemu, popełnioną z zamiarem odrąbania mu głowy, czyli 40-tysięcznej elity, nie tylko zresztą wojskowej. Katyń to potężna rana, wielka zbiorowa trauma dla całego narodu. Tak, w tym najbardziej podstawowym, ludzkim sensie było to ludobójstwo. I byłoby to także ludobójstwo w rozumieniu wspomnianej konwencji, gdyby nie fakt, że w 1946 r. Stalin sprzeciwił się wpisaniu do niej motywacji politycznej jako jednej z możliwych motywacji ludobójstwa. To jest szerszy kontekst całej sprawy. Gdyby doradca prezydenta poświęcił mu dostatecznie dużo uwagi, to jego wypowiedź nie byłaby tak bulwersująca.
Wypowiedź nt. Katynia nie była jedyną kontrowersyjną opinią prof. Kuźniara. Wcześniej opowiadał się on przeciw budowie w Polsce elementów amerykańskiej tarczy przeciwrakietowej. Obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce dawałaby naszemu krajowi silniejsze gwarancje bezpieczeństwa. Dlatego szkoda, że mimo podpisania odpowiednich aktów międzynarodowych, projekt tarczy został przez prezydenta Baracka Obamę faktycznie odrzucony.
Prof. Kuźniar jako naukowiec ma prawo do najbardziej nawet kontrowersyjnych opinii. Są one jednak nazbyt kontrowersyjne – żeby nie powiedzieć: nazbyt zbieżne są ze stanowiskiem Kremla – by głoszący je naukowiec pozostawał oficjalnym doradcą głowy państwa polskiego do spraw międzynarodowych.
Jarosław Dudała