W tym roku ruszyli do Medjugorja. Na rowery zabrali osobiste intencje, ale też tę szczególną – o zakończenie wojny w Ukrainie.
Średnio po 160 km dziennie, podjazdy i dający się we znaki upał. Od Bałtyku do Adriatyku. Łącznie 12 dni spędzonych na rowerowym siodełku. Czyli… nic nowego dla zaprawionych w przygodach kolarzy. Tegoroczny wyjazd był jednak wyjątkowy, bo jubileuszowy. – Ale nie czułem tego ćwierćwiecza na plecach – śmieje się ks. Mariusz Ambroziewicz, który od 25 lat na rowerze przemierza świat. Nie ukrywa jednak, że trasę zaplanował tak, by świętowanie dało się odczuć. Przede wszystkim w zachwytach z powodu widoków oglądanych z rowerowego siodełka w drodze nad Zatokę Kotorską.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karolina Pawłowska