Czy rewolucje na Bliskim Wschodzie doprowadzą do powstania jednego państwa arabskiego?
Wystarczy spojrzeć na mapę regionu, by dostrzec sztuczność większości granic państwowych. Odmierzone jakby linijką kształty Egiptu, Syrii, Iraku, a także krajów arabskich w Afryce Północnej – Libii, Sudanu, Algierii – to pozostałość po kolonizatorach, Francji i Wielkiej Brytanii, którzy dokonali podziału swoich byłych włości. Wyznaczanie granic nierzadko odbywało się z ignorowaniem składu etnicznego poszczególnych rejonów. Przykładem jest m.in. Sudan, w którym przymusowa koegzystencja całkowicie odmiennych tradycji narodowych i religijnych doprowadziła do wieloletniej wojny domowej, a w końcu do rozpadu na dwa osobne państwa. W ciągu ostatnich 60 lat podejmowane były różne próby zjednoczenia krajów arabskich. Zrodzony jeszcze w XIX wieku tzw. nacjonalizm arabski przewidywał stworzenie jednego państwa od Atlantyku po Zatokę Perską. Podejmowane w epoce postkolonialnej próby ścisłej integracji kończyły się jednak rozpadem. Panarabizm nie zdał egzaminu nie tylko dlatego, że trudno mówić o jednym narodzie arabskim. Przyczyną była m.in. rywalizacja poszczególnych przywódców, a czasem otwarta wrogość. Dla dużej części Arabów, nieuwikłanych w walkę polityczną, marzeniem jest jednak wskrzeszenie starej linii kolejowej, którą pielgrzymi z Damaszku w Syrii zmierzali do Medyny w dzisiejszej Arabii Saudyjskiej. Bez paszportów, wiz i kontroli na granicach.
Razem i przeciwko sobie
Pierwszą poważną próbą budowania arabskiej jedności w XX wieku było powstanie w 1958 roku Zjednoczonej Republiki Arabskiej. Był to wspólny projekt Egiptu i Syrii, w którym przez chwilę uczestniczył także Irak. ZRA stało się praktycznie jednym państwem, przestano używać oficjalnie nazw Egipt i Syria, zastąpiono je „regionem południowym” i „regionem północnym”. Jednocześnie nowe państwo arabskie weszło z Jemenem w konfederację o nazwie Zjednoczone Państwa Arabskie. Arabowie szaleli z radości na ulicach. Entuzjazm udzielił się także obywatelom sąsiednich krajów. Wydawało się, że nikt nie powstrzyma fali panarabizmu. Radości nie podzielali za to przywódcy tych krajów. Co więcej, na przykład władze Libanu prosiły o pomoc Zachód, by powstrzymał ten pochód arabskiej jedności. A i w samych ZRA i ZPA doszło do napięć wynikających z walki o wpływy. Syryjczykom nie podobała się zbyt duża dominacja Egipcjan w zarządzaniu państwem. Próba jedności przetrwała tylko 3 lata. Jak zauważa Martin Kamer w obszernej analizie pt. „Rozkwit i upadek arabskiego nacjonalizmu. Arabski nacjonalizm: Błędna tożsamość” (publikowanej przez Arabia.pl), „w Jemenie, podobnie jak w Syrii, olbrzymie różnice przytłoczyły jakiekolwiek niewielkie podobieństwo, pozostawiając Arabów do walki z Arabami w duchu wzajemnego niezrozumienia. Nacjonalistyczna teoria obiecywała, że jedność przyniesie wyzwolenie od obcokrajowców, lecz w rękach faktycznych wyznawców stała się ona biczem dominacji, dzierżonym przez niektórych Arabów przeciwko innym”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina