W demokratycznym kraju nie można ograniczać obywatelom prawa do posiadania poglądów.
Interesujące rzeczy dzieją się w polskich sądach i prokuraturach. Właśnie warszawska prokuratora okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie afery hazardowej, z powodu braku dowodów popełnienia przestępstwa. W maju 2010 roku warszawski Sąd Okręgowy uchylił wyroki 2,5 roku dla Piotra Ryby i grzywnę dla Andrzeja K., skazanych za płatną protekcję w aferze gruntowej. Najwyraźniej tej afery też nie było. Prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie zaniedbań towarzyszących wyjaśnianiu okoliczności porwania i zamordowania K. Olewnika niczego do dzisiaj nie ustaliła.
Zapewne i tu nie było nieprawidłowości. Wygląda na to, że w Polsce nie było i nie ma korupcji ani w środowisku polityków, ani lobbystów, policjantów, prokuratorów i sędziów. Można powiedzieć, całe szczęście. Nie znaczy to jednak, że polskie sądy i prokuratury nie mają co robić. Wręcz przeciwnie, kilka ważnych spraw zakończyło się sukcesem. Zgodnie z wyrokiem sądu A. Zybertowicz przeprosił A. Michnika za wypowiedź; „Michnik wielokrotnie powtarzał...” (nie kończę, bo boję się procesu!). Ugodą zakończył się (2007) proces A. Michnik–R. Ziemkiewicz o słowa; „redaktor naczelny »Gazety Wyborczej« zrobił wszystko, aby w III RP...(!)” oraz procesy A. Michnik przeciwko J. Gowin (2008) i A. Michnik przeciwko IPN (2009).
W marcu 2011 roku gdański Sąd Apelacyjny nakazał K. Wyszkowskiemu przeprosić Lecha Wałęsę za nazwanie go...(!) Toczą się kolejne sprawy: „Gazeta Wyborcza” przeciwko poecie Jarosławowi M. Rymkiewiczowi oraz prof. M. Piotrowski przeciwko dr. S. Poleszukowi. Nowe procesy grożą też Jarosławowi Kaczyńskiemu. Doniesienie o popełnieniu czynu zabronionego kodeksem karnym złożył Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Opolu oraz 10 posłów PO wraz z przewodniczącym T. Tomczykiewiczem. Chodzi o opinię prezesa PiS o tożsamości śląskiej, polskiej i niemieckiej, która zdaniem składających doniesienie wyrażona została niesłusznie. Tej opinii też nie zacytuję, bo boję się procesu.
We wszystkich tych sprawach chodzi o słowa, o opinie, o polemiki i polityczne diagnozy. Czy nie jest to czasem swoista paranoja? A może nowatorska, zastępcza forma cenzury? W demokratycznym kraju, w którym dba się o wolność słowa, nie można przecież powoływać Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk i ograniczać obywatelom prawa do posiadania poglądów. Chyba że są to poglądy niesłuszne, bo te nie mogą pozostać bezkarne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Fedyszak-Radziejowska