„Komu mało się odpuszcza, mało miłuje”. Jak dobrze rozumiała te słowa! Oto siedem lekcji tej, z której Jezus wyrzucił siedem demonów.
22.07.2023 07:30 GOSC.PL
Udzieliła mi najważniejszych lekcji wiary.
Po pierwsze: Zmartwychwstały przychodzi, gdy „jeszcze jest ciemno”. W płaczu. Złamał pieczęć śmierci „wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno”. W gęstym jak smoła mroku. Gdy zapłakana Maria Magdalena przybiegła pod grób, było ciemno. Gdy „stała płacząc”, doświadczyła trzęsienia ziemi. Dosłownie i w wymiarze duchowym.
Po drugie: czuwała przy grobie, gdy apostołowie rozdrapywali rany, a gdy przybiegła, by podekscytowana zawołać: „Zmartwychwstał!”, zderzyła się z murem ich niewiary. Odesłali ją z kwitkiem, a paschalną opowieść potraktowali jako pełną egzaltacji „babską gadaninę”.
Po trzecie: Była wierna. Gdy umierał rozpięty między niebem a ziemią Baranek, była świadkiem tych wydarzeń. Występowała w trzech kulminacyjnych momentach dramatu Odkupienia: podczas śmierci, pogrzebu i przy pustym grobie.
Po czwarte: Kochała do szaleństwa. „Jak pies czuwała przy grobie. Nie mówiła: «Zabrano ciało», ale «zabrano Pana». Tak potrafi kochać tylko kobieta” – opowiadał o niej o. Michał Zioło. Jak wiele to zdanie mówi o jej miłości!
Po piąte: Na własnej skórze przekonała się o prawdziwości słów, że „gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”. Choć tradycja widzi w niej cudzołożnicę, w Biblii nie znajdziemy potwierdzenia tej teorii. Czy można utożsamiać towarzyszkę Jezusa urodzoną w rybackiej Magdali nieopodal Tyberiady na zachodnim brzegu jeziora Genezaret z prostytutką, która obmyła Jego stopy drogocennym nardowym olejkiem? Nic na to nie wskazuje. W pierwszych wiekach porównywano ją do samego św. Piotra – przewodnika apostołów. Była liderką wspólnoty kobiet, „Apostołką apostołów” jak ją określił św. Hipolit, teolog początku III wieku i św. Augustyn. Św. Roman Hymnograf uważany za jednego z największych poetów Kościoła greckiego pisał o niej: „czcigodna, szlachetna, mądra, nosząca Boga w sercu, rozważna, bogobojna, przykład życia cnotliwego, członek zgromadzenia apostołów”. Dlaczego zatem utożsamiamy ją z kobietą lekkich obyczajów? Zawinił… papież Grzegorz Wielki, który w VI wieku przyrównał ją do nieznanej z imienia jawnogrzesznicy namaszczającej w domu Szymona nogi Mesjasza. A może błędny pogląd o niemoralności Magdaleny bierze swe źródło z tłumaczenia słowa „migdala”, oznaczającego „zaplatanie włosów”? Wiemy z pewnością jedno: to kobieta „po przejściach”, która została uwolniona od siedmiu złych duchów (Łk 8, 1-2). Biblijna siódemka sugeruje pełnię, można więc przypuszczać, że demony czuły się w niej jak u siebie w domu. Zawładnęły nią w pełni.
Po szóste: Maria uczy nas tego, że Mesjasz woła nas po imieniu. Skupieni na stracie, cieniu i mroku możemy Go nie rozpoznać i pomylić… ze zwykłym ogrodnikiem.
Po siódme: W ogrodzie zaskoczona usłyszała: „Noli me tangere”: „Nie zatrzymuj mnie”. Czy człowiek ma tak potężną moc, by zatrzymać samego Boga? A może chodziło o to, że pragnęła Go sobie przywłaszczyć?
Marcin Jakimowicz