Żniwa wielkie i adwokat, który wybrał stan duchowny

„Błogosław, Boże, żniwom” – prosi lud, zanosząc pierwszy snop do kościoła.

Tak redaktorzy „Gościa” podpisali okładkowe zdjęcie sprzed równo 90 lat. W tamtym numerze GN z 30 lipca 1933 nie zabrakło też odniesień do „żniw i robotników” w znaczeniu powołania do kapłaństwa.

1 sierpnia wspominamy w Kościele św. Alfonsa Liguori. „Jeden szczegół z życia tego wielkiego doktora Kościoła i założyciela zakonu wydaje nam się szczególnie ważny dla czytelników naszych, mianowicie jego powołanie do stanu duchownego” – czytamy w wydaniu GN 31/1933. „Choć już jako chłopak był bardzo pobożny, nie myślał o tym, by wybrać stan duchowny. Studiował prawo i był adwokatem. Aż pewnego razu w młodym jeszcze wieku wskutek przeoczenia drobnego szczegółu przegrał nadzwyczaj ważny proces pomiędzy dwoma magnatami. Klęska ta upokorzyła go tak bardzo, że przez trzy dni nie jadł i nie pił, zastanawiając się tylko nad marnością spraw ziemskich. Postanowił wtedy, że przejdzie na teologię i poprosi o święcenia kapłańskie. Napotkał jednak w tej drodze na stanowczy opór swego ojca, który już był wybrał dla syna jedną ze znajomych hrabianek jako żonę i nosił się z ambitnemi zamiarami. (...) Pogróżkami i obietnicami, ba nawet czynną zniewagą chciał odwrócić myśli Alfonsa od powziętego zamiaru. Tymczasem święty młodzieniec nie dał się niczem odstraszyć. Chciał ojcu dowieść, że wybierając stan duchowny bynajmniej nie zmarnuje swoich zdolności. Rzucił się z wielkim zapałem do studiów duchownych, a równocześnie pracował wytrwale nad udoskonaleniem duszy. Ojciec ciągle trwał w oporze, a opowiadają, że zemdlał z bólu, gdy po raz pierwszy zobaczył syna w sukni kapłańskiej. Dopiero po całym roku nastąpiło nawrócenie się ojca. Miał bowiem sposobność słuchania kazania Alfonsa. Słowa syna, im dłużej ich słuchał, tem głębiej go poruszyły. Po kazaniu przeprosił Alfonsa za sprzeciwianie się jego świętemu zamiarowi, a później często mawiał, że dopiero przez kazania syna poznał Boga”.

W tym samym numerze „Gościa Niedzielnego” pojawiła się informacja o tym, że rektor Śląskiego Seminarium Duchownego „był zmuszony odmówić przyjęcia przeszło trzydziestu maturzystom” z powodu ograniczonej ilości wolnych miejsc w seminarium. „Rozumiejąc ich (maturzystów – przyp. red.) przykre położenie, rektorat zwraca im uwagę na inne drogi wiodące do kapłaństwa” – napisano. Maturzyści śląscy mogli liczyć na przyjęcie: w Seminarium Zagranicznym w Potulicach, w seminarium częstochowskim w Krakowie czy w Zgromadzeniu Misyjnym Słowa Bożego (w Zakładzie Misyjnym „Królowa Apostołów” w Rybniku i w zakonie dominikanów w Krakowie).


Historia GN jest tyleż długa co ciekawa. W kolejne „retrowtorki” w serwisie Retro Gość przybliżamy fragmenty tekstów oraz ilustracje, wyłowione z archiwum „Gościa Niedzielnego”. Warto też śledzić profil Retro Gościa na Instagramie!

« 1 »

PS