Tytułowy bohater nie popełnia aż tak potwornej zbrodni jak Raskolnikow, ale podobnie jak on czuje się całkowicie wyobcowany ze społeczeństwa.
Już w prologu reżyser zastrzega, że „Kieszonkowiec” nie jest kryminałem. „Usiłowaliśmy przedstawić, używając obrazu i dźwięku, tragedię młodego mężczyzny, którego słabość charakteru pchnęła do kradzieży. Ta przygoda połączyła jednak dwie istoty, które w przeciwnym razie nigdy by się nie spotkały” – możemy przeczytać, zanim na ekranie pojawią się napisy czołówki. Rzeczywiście, najbardziej znany, obok „Dziennika wiejskiego proboszcza”, film Bressona nie jest thrillerem, ale nie brakuje w nim napięcia, tyle że wynika ono z relacji, jaka połączyła owe wspomniane na wstępie dwie istoty, a właściwie dwie dusze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.