„…jako i my odpuszczamy”

Na własne oczy widziałam, że jest możliwe podjęcie szlachetnego wysiłku, by przebaczyć.

Fala hejtu zalała mnie, gdy skomentowałam tweet na temat historycznego znaczenia kościelnego orędzia o przebaczeniu i pojednaniu polsko-ukraińskim, podkreślając, że to mocny i potrzebny dokument. Zaczęło się od oficjalnego: „Czy dobrze się pani czuje?”, a potem było już tylko niecenzuralnie w wiadomościach prywatnych. Te wpisy bez wątpienia oddają nastroje części społeczeństwa, ale też, jak sądzę, ukazują ważne zjawisko, które można by określić odpornością na darowanie win.

Oczywiście faktem jest, iż rzeź wołyńska stanowiła ludobójstwo. Że okrucieństwo nacjonalistów ukraińskich wydawało się nie mieć granic. Ale takie właśnie stwierdzenia, odpowiadające prawdzie historycznej, we wspomnianym orędziu zwierzchników Kościoła katolickiego w Polsce i greckokatolickiego na Ukrainie zostały zawarte. Był tam również apel o zgodę na ekshumację i o godny pochówek ofiar zbrodni. Do tego jednak nikt się nie odniósł. Kontrowersje wywołała jedynie część dotycząca przebaczenia i pojednania. Można to zrozumieć, zwłaszcza gdy dotyczy to osoby będącej świadkiem zbrodni. Pamiętam znajomego, który po 17 września 1939 roku doświadczył niewoli Armii Czerwonej, a później ze względu na te traumatyczne przeżycia nie mógł się utożsamić ze słowami przebaczenia za zbrodnię katyńską, wypowiedzianymi publicznie w imieniu wszystkich Polaków przez księdza Zdzisława Peszkowskiego (więźnia obozu w Kozielsku).

„W moim imieniu niech nie przeprasza, bo ja nie wybaczam” – mówił. Dopiero pod koniec życia zyskał taką łaskę, że był w stanie przebaczyć. Wspominam ten epizod, by podkreślić, że rozumiem ból wszystkich, którzy czują się zranieni. Ale też na własne oczy widziałam, że jest możliwe podjęcie szlachetnego wysiłku, by przebaczyć. O tym jest mowa w orędziu, o tym mówił też abp Stanisław Gądecki: „Nie wszystko można rozwiązać za pomocą sprawiedliwości. Ktoś musi kochać bardziej, niż trzeba”. Taka postawa jest możliwa tylko dzięki autentycznej wierze w Boga. Nie przypadkiem zresztą w tytule polsko-ukraińskiego nabożeństwa przebaczenia i pojednania znalazły się słowa modlitwy „Ojcze nasz”. Kluczowa jest fraza „…jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…”. Innej drogi w chrześcijaństwie nie ma. •

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Milena KINDZIUK