Indie od dekad odrzucają zaloty ze strony USA. Waszyngton nie ustaje w wysiłkach i organizuje kolejne randki

Kolejni prezydenci USA oddają honory przywódcom Indii, ale bez spodziewanych przez Waszyngton skutków. W czym tkwi tajemnica amerykańskiego nabożeństwa w stosunku do „największej demokracji świata”?

1m 4s

Narendra Modi. To imię i nazwisko zapewne niewiele mówi przeciętnemu Amerykaninowi. Mówi za to wiele członkom administracji Białego Domu. Do tego stopnia, że przyjazd premiera Indii – bo o nim mowa – mobilizuje służby prezydenckie w najwyższym stopniu, by tylko gość został przyjęty z najwyższymi honorami. Atmosfera na ulicach amerykańskich miast może nie przypomina tej, jaka towarzyszy przyjazdowi prezydenta USA do Polski, ale już w samym Białym Domu pod adresem gościa z Indii padają tak przyjazne pochwały, jakich doświadcza amerykański prezydent chyba tylko w Polsce. Skąd się bierze ta niezwykła uniżoność kolejnych amerykańskich przywódców wobec szefów rządu z New Delhi? I dlaczego to Stany Zjednoczone w tym duecie sprawiają wrażenie petenta?

Dostęp do pełnej treści już od 12,90 zł za miesiąc

Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń ten artykuł
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Jacek Dziedzina