Przed Pomnikiem Robotników Czerwca 1976 roku w warszawskim Ursusie złożono wieńce i wiązanki kwiatów w kolejną - 47. - rocznicę protestów.
Premier Mateusz Morawiecki w liście odczytanym podczas uroczystości podkreślił, że 14 tys. robotników Zakładów Mechanicznych Ursus miało odwagę przeciwstawić się komunizmowi.
"Z ich buntu wobec kłamstwa i manipulacji ówczesnej władzy, z ich determinacji w obronie ludzkiej godności i pragnienia sprawiedliwości rodziła się tu suwerenna Polska" - podkreślił szef rządu. Przypomniał, że po zrywie czerwca 1976 r. ruszyła lawina społecznego oporu, której nie dało się już zatrzymać, co doprowadziło do powstania "Solidarności".
"Jako premier rządu RP dziękuje wszystkim odważnym ludziom, który w czerwcu 1976 r. opowiedzieli się po stronie sprawiedliwość i zapłacili za to wysoką cenę" - napisał premier Morawiecki dziękując organizatorom uroczystości za pamięć o historycznych zdarzeniach.
List od wicepremiera, szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, odczytała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska. Prezes przypomniał w liście, że za publiczne manifestowanie pragnień o godności, o szacunku, na uczestników protestów spadły dotkliwe represje.
"Zatrzymani przez ZOMO byli brutalnie bici, siedmiu protestujących zostało sądownie skazanych, a 233 osoby wyrzucono w trybie natychmiastowym z pracy" - przypomniał wicepremier Kaczyński.
"Jednakże ludności nie można odzierać z godności bezkarnie. Bezpośrednią odpowiedzią na tłumienie protestów było ożywienie działalności opozycyjnej, a cztery lata później wybuch Solidarności" - wskazał w liście prezes Kaczyński.
Podkreślił, że dziś w niepodległej Rzeczypospolitej kłaniamy się nisko i dziękujemy bohaterom Czerwca '76 za to, że 47 lat temu wykuwali naszą dzisiejszą wolność.
Doradca prezydenta RP Zofia Romaszewska złożyła kwiaty w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy, a wieniec od Sejmu RP wicemarszałek Gosiewska wraz z wicemarszałek Małgorzatą Kidawą-Błońską. Wśród osób, które uczestniczyły w rocznicowych uroczystościach była też b. poseł, działaczka Solidarności Ewa Tomaszewska, która składała kwiaty w imieniu premiera wraz z uczestnikami Czerwca 1976.
Kwiaty złożyli również marszałek-senior Antoni Macierewicz oraz reprezentanci NSZZ Solidarność, miasta i dzielnicy oraz uczestnicy tamtych wydarzeń - robotnicy Ursusa i rodziny tych, którzy już odeszli.
W rozpoczętej hymnem państwowym uroczystości prowadzonej z ceremoniałem wojskowym przy pomniku, który mieści się na dawnym terenie Zakładów Mechanicznych "Ursus", wzięły też udział liczne poczty sztandarowe. Wcześniej zgromadzeni uczestniczyli we mszy świętej w kościele św. Józefa w tej stołecznej dzielnicy.
Przyczyną protestu w Ursusie i innych miejscach w kraju była zapowiedziana 24 czerwca przez premiera PRL Piotra Jaroszewicza drastyczna podwyżka cen artykułów żywnościowych. 25 czerwca strajk i demonstracje uliczne rozpoczęło 112 zakładach w kraju - przeszło 80 tys. osób.
W Radomiu, Ursusie i Płocku doszło do pochodów i demonstracji, zakończonych starciami z MO, a w przypadku Radomia - dramatycznymi walkami ulicznymi. W sumie aresztowano ok. 2,5 tys. osób.
W Zakładach Mechanicznych Ursus od rana strajkowało 90 proc. załogi. Robotnicy, którzy udali się pod gmach dyrekcji, usłyszeli tam wezwanie do powrotu do pracy. Wyszli na pobliskie tory kolejowe łączące Warszawę z Łodzią, Poznaniem i Katowicami, aby poinformować innych mieszkańców Polski o strajku.
Ponad 1 tys. osób siedzących na torowisku tworzyło żywą zaporę i zatrzymywało pociągi. Aby na trwałe zablokować tory demonstranci próbowali przeciąć szyny palnikiem acetylenowym, a gdy to się nie udało rozkręcili je, a w powstałą wyrwę zepchnęli lokomotywę.
Wieczorem - ok. 21.30, gdy tłum stopniał do kilkuset osób nastąpiła interwencja Milicji Obywatelskiej. Starcie trwało kilkanaście minut, po nim zaczęła się obława na demonstrantów.
Władze PRL wzięły odwet na protestujących - zwłaszcza w Radomiu i Ursusie: zatrzymanych przewożono do komend MO i aresztów, gdzie przechodzili przez szpaler milicjantów bijących pałkami" - tzw. "ścieżki zdrowia". Demonstrantów z Radomia i Ursusa napiętnowano mianem "warchołów" i wichrzycieli, jednak podwyżkę cen odwołano.
Represje doprowadziły do zorganizowania grup pomocowych dla robotników, we wrześniu 1976 r. doszło do utworzenia Komitetu Obrony Robotników. Jest ona uznawana za pierwszą działającą jawnie w kraju komunistycznym organizacją opozycyjną, która przez kilka miesięcy walczyła o wypuszczenie na wolność wszystkich skazanych za udział w protestach w Radomiu i Ursusie - co nastąpiło w lipcu 1977 r.