„Indiana Jones i artefakt przeznaczenia”

Nowy film nie tylko dorównuje poprzednim tytułom, ale należy do najciekawszych w cyklu.

Miałem obawy, czy zmiana reżysera i reaktywacja cyklu po 15 latach od ostatniej produkcji, czyli „Indiany Jones i Królestwa Kryształowej Czaszki”, przyniesie sukces, czy okaże się porażką. Od premiery pierwszego filmu cyklu minęło przecież 42 lata, a Harrison Ford w tym roku obchodzi 81. urodziny. Po raz pierwszy za kamerą nie stanął Steven Spielberg, który tym razem powierzył reżyserię Jamesowi Mangoldowi.

Jak się okazuje, dzięki scenariuszowi, który uwzględnił zmieniające się okoliczności, „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” nie tylko dorównuje poprzednim tytułom, ale należy do najciekawszych w cyklu. Zawiera też wszystkie elementy stylu, jakie charakteryzowały filmy z Indianą reżyserowane przez Spielberga, ale w filmie znajdziemy coś więcej.  Refleksję nad przemijaniem zręcznie wplecioną w dynamiczną, pełną zwrotów akcję. To podobnie jak wszystkie filmy cyklu filmy opowieść adresowana  do całej rodziny,  bez wyrazistych scen przemocy i erotyki, nie brakuje w nim także humoru.

Indiana Jones i artefakt przeznaczenia, reż. James Mangold, wyk.: Harrison Ford, Phoebe Waller-Bridge, Antonio Banderas, Karen Allen, John Rhys-Davies, USA 2023

 

« 1 »

Edward Kabiesz