Coś dla ducha i coś dla ciała! Skandynawia da nam obie rzeczy

Pogrzebany łosoś, kiszony śledź i 316 cynamonowych bułeczek-dla ciała, a dla ducha co?

Jadąc do Skandynawi na pewno nastawimy się na wrażenia estetyczne, płynące z piękna przyrody. Krystaliczna woda, mnóstwo zieleni i mało ludzi (co dla osób chcących odreagować stres całego roku może być ważne). Ale też zabytki sięgające średniowiecza. Z pewnością warto obejrzeć Trondheim z tamtejszą katedrą Nidaros, której budowę rozpoczęto około 1070 roku, a ukończono ponad 200 lat później. To serce Norwegii, jak o niej mówili jej mieszkańcy. Była miejscem pielgrzymek katolików z całej Skandynawi. Dziś wchodząc do jej wnętrza warto zwrócić uwagę na 76 figur, w tym trzy oryginalne, sięgające czasów średniowiecza, a pokazujące norweskich apostołów, świętych, czy starotestamentowych proroków. W katedrze warto też zatrzymać się w kaplicy św. Jana. A szukając w Trondheim jeszcze innych duchowych doznań można przejść pod ruiny kościoła św. Klemensa. Badacze twierdzą, że mógł być on zbudowany jeszcze wcześniej niż wspomniana katedra. W takim duchowym zwiedzaniu tej miejscowości pomóc nam mogą oznaczone ścieżki pielgrzymów.

 Coś dla ducha i coś dla ciała! Skandynawia da nam obie rzeczy   Adam Leżak, pielgrzym z Opola, przed katedrą św. Olafa w Trondheim w Norwegii Adam Leżak

 

 

Dla ciała mamy aż 5 odsłon kuchni Skandynawskiej. Stosunkowo ubogiej, opartej o ryby i owoce morza, ale smacznej i chętnie przygotowywanej. Rekordy popularności bije ponoć kanapka ze śledziem. Na europejskie stoły kanapka zawędrowała już w średniowieczu, kiedy to na stole wiele produktów kładziono bezpośrednio na chlebie i tak konsumowano. I w takiej formie skandynawska nakapka przetrwała. Okazuje się, że Duńczyków i Polaków łączy właśnie zamiłowanie do kanapek, przy czym u nas będzie to żółty ser, wędliny i warzywa, a w skandynawii np. śledź z dodatkami. Choć trzeba podkreślić, że nie ma w tym bylejakości. Kanapki mają swoje np. imiona i kładzie się na nich konkretne, danej kanapce przynależne produkty. Ot choćby kanapka Andersena z wędzonym boczkiem, wątróbką, plastrami pomidora i rzodkiewką. Do tego jeszcze specjalny, wypiekany w ziemi chleb, którego powstawanie opisywała w radiu eM Agnieszka Jasińska z Kulinarnych Nawigacji:

 Coś dla ducha i coś dla ciała! Skandynawia da nam obie rzeczy  

Bez wątpienia na norweskich stołach króluje łosoś pod różnymi postaciami. Jednym z przysmaków jest tatar z łososia. Można go przygotować stosunkowo szybko, wystarczy łososia posiekać, doprawić solą, pieprzem, skropić cytryną, dodać kapary, koperek, cebule i już. Anna Pawelec z Fundacji Jemy Eko mówiła na antenie Radia eM jak najprościej wypatroszyć rybę:

 Coś dla ducha i coś dla ciała! Skandynawia da nam obie rzeczy  

A kto z Państwa dałby radę 316 cynamonowym bułeczkom? To kolejny Skandynawski przysmak, który bije rekordy popularności zwłaszcza w Szwecji. Bułeczki mają już swoją historię, można powiedzieć prawie stuletnią, ale dopiero od 1999 roku 4 października obchodzony jest Narodowy Dzień Cynamonowej Bułeczki. Dla tychże bułeczek Szwedzi poświęcają swoją przerwę śniadaniową, dlatego nie dziwi fakt, że oblicza się iż ponad 300 takich bułeczek w roku każdy Szwed zjada. Zresztą Szwedzi lubią słodycze i cukier, ponoć tego ostatniego zjadają 37 kilogramów rocznie. A co kryje się w ich bułeczkach? O tym mówi związana z katowicką Pracownią Smaku Kinga Bałazy:

 Coś dla ducha i coś dla ciała! Skandynawia da nam obie rzeczy  

 

O ile zapach śledzia może niektórych odstraszyć, o tyle zapach śledzia kiszonego, uważany jest za największy odór świata i może wydostawać się nawet z puszki, w której jest zamknięty. To przysmak znany już od XVI wieku i przygotowywany przez 6 miesięcy, tyle bowiem trwa fermentacja śledzia w beczce, którego zanurzamy w zalewie solankowej. Raczej nie jest jedzony oddzielnie, ale „ukryty” pośród innych ostrych produktów, tak by wytrzymać ów zapach podczas jedzenia. I jeszcze jedna uwaga, bardzo istotna. Z puszką śledzi rozprawiamy się na dworze. Otwarcie jej w domu grozi, że zapach na trwałe pozostanie uwięziony w murach mieszkania. Jolanta Naklicka Kleser założyciela katowickiej Pracowni Smaku, autorka wielu książek i telewizyjnych programów kulinarnych ma sposób na śledzia, który zaprezentowała w Radiu eM:

 Coś dla ducha i coś dla ciała! Skandynawia da nam obie rzeczy  

„Tu jest łosoś pogrzebany”. Tak mówi Marlena Starzec pasjonatka gotowania, która prowadzi warsztaty kulinarne w katowickiej Pracowni Smaku. I to nie pomyłka, bo łososia faktycznie się grzebie, a w każdym razie tak go przyrządzano dawniej. Dziś szuka się bardziej wyrafinowanych sposobów przygotowania tej ryby. Jakich? O tym opowiada pasjonatka tego dania. Marlena dodaje jeszcze, że to co ją najbardziej zadziwiło w kuchni skandynawskiej to zamiłowanie do parówek i mrożonej pizzy. Ich jakość pozostawia wiele do życzenia, a i smak jest pośredni. Ale z gustami się nie dyskutuje Marlena proponuje na antenie Radia eM łososia pogrzebanego:

 Coś dla ducha i coś dla ciała! Skandynawia da nam obie rzeczy  

 

 

 

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Katarzyna Podsiadło RadioeM