Otoczyli go aniołowie, ale… nie zwracał na nich najmniejszej uwagi.
28.06.2023 09:40 GOSC.PL
W różańcu nie chodzi o różaniec. W różańcu chodzi o Boga. W koronce nie chodzi o koronkę. W koronce chodzi o Boga. W kulcie świętych nie chodzi o nich samych… I tak dalej… Można mnożyć w nieskończoność wariacje na temat znakomitej myśli A. J. Heschela: „W modlitwie nie chodzi o modlitwę. W modlitwie chodzi o Boga”.
Problem „pokolenia żądającego znaku” polega na tym, że gdybyśmy dodatek do „Gościa Niedzielnego” nazwali „cud Eucharystii”, kurzyłby się na półce, ale gdy zmienimy nazwę na „Cuda eucharystyczne” rozejdzie się jak ciepłe bułeczki.
Bestsellerami są książki o cudach dokonywanych za wstawiennictwem świętych, a przecież oni sami robili wszystko, by nie skupiać na sobie uwagi. Podobnie potężni aniołowie, którzy nie przesłaniają chwały Tego, któremu służą. Ich pokora zapiera dech w piersiach. Na kartach Biblii długo nie zdradzają swych imion, a gdy już je poznajemy, okazuje się, że… to komplementy szybujące w stronę Najwyższego. Archanioł Michał woła «Któż jak Bóg!», Rafał: «Pan uzdrawia!», a Gabriel obwieszcza «Bóg jest mocą!»”.
Świadomi pełni środków zbawczych, jakie znajdujemy w Kościele i ogromnej ilości duchowych „kół ratunkowych” możemy zapomnieć o Tym, który nam je rzuca. Maszerujący przez pustynię Izrael nieustannie szemrał „więc Bóg zesłał węże”. To była naturalna konsekwencja ich narzekania. „Zbierzesz to, co zasiejesz”. Co skutecznie rozbrajało ich śmiertelny jad? Bóg jako ratującą życie odtrutkę polecił adorowanie miedzianego węża. Wyobrażacie sobie, że w macie taka rzeźbę w swym kościele? Widzicie te kilometrowe kolejki ludzi przeczołganych przez chemię, którzy marzą o jednym: chcą jedynie spojrzeć na miedzianego gada, by odzyskać zdrowie.
W drugiej Księdze Królewskiej czytamy porażające słowa o tym, że król Ezechiasz, który „czynił to, co jest słuszne w oczach (…) potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz” (2 Krl 18, 01). Jak tak można! Dlaczego to uczynił? Biblia wyjaśnia: „ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne”. Uwielbili formę. Składali ofiary kadzielne wężowi, nie Temu, którego Imienia nie odważają się wypowiadać.
Jak bardzo porusza mnie opowieść Ewagriusza z Pontu: „Kiedy indziej znów inny brat miłujący Boga i zatroskany o modlitwę szedł przez pustynię i znalazł się w towarzystwie dwóch aniołów, którzy wzięli go w środek i towarzyszyli mu w drodze. On zaś nie zwracał na nich najmniejszej uwagi, aby nie utracić tego, co lepsze. Wspomniał bowiem na słowa Apostoła, które mówią, że ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani Moce nie zdołają odłączyć nas od miłości Chrystusa (por. Rz 8,38-39)”.
Marcin Jakimowicz