Otwierając komiks „FOS-ZOE. Opowieść o ks. Franciszku Blachnickim”, byłem pewien, że będzie to – jak sugeruje tytuł – historia legendarnego księdza.
Pierwsza scena rezygnacji przez komiksowego Franka z bierzmowania zdaje się potwierdzeniem tej tezy. Aż tu nagle nasz bohater wchodzi na próbę zespołu rockowego. Akcja dzieje się więc współcześnie, a Franek okazuje się klasycznym współczesnym nastolatkiem z nieodłącznym smartfonem. Na szczęście nie jest wielkim zagubionym buntownikiem, ale chłopakiem szukającym swojej drogi – normalnym, z którym bardzo łatwo można się utożsamić. I to jest ogromna zaleta tego komiksu. Czytając kolejne strony i oglądając rysunki, odkrywałem oazę i postać księdza Blachnickiego razem z Frankiem. Dla mnie, podobnie jak dla młodych ludzi, do których komiks jest skierowany, ksiądz Blachnicki jest postacią historyczną. Tak jak oni znam go tylko ze zdjęć – takich samych jak te, które w albumie babci ogląda główny bohater. Historia przedstawiona jest w komiksie na obrazkach w różnych barwach – w zależności od czasu, w którym toczy się akcja. Pokazuje najważniejsze momenty z życia księdza, jest przejrzysta i intrygująca. Przemiana Franka, którą obserwujemy, nie została przedstawiona w sposób nachalny i przerysowany, jest bardzo autentyczna, można powiedzieć – wzięta z życia. Do odkrywania tajemnicy oazowego znaku popychają go zainteresowanie piękną dziewczyną i młodzieńcza ciekawość. Dzięki temu tak dobrze się podąża za Frankiem, czytając komiks, a ksiądz Blachnicki i jego dzieło zaciekawiają jeszcze bardziej.
Komiks dostępny jest w sklepie Gościa: sklep.gosc.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.