Tylko przez umniejszanie się Jana, jego znikanie ze świadomości publicznej, Jezus może wzrastać.
W księdze dedykowanej ks. Władysławowi Korniłowiczowi z okazji 25-lecia jego posługi kapłańskiej znajdziemy artykuł o. Jacka Woronieckiego. Pisze w nim między innymi: „Każdy duszpasterz, na podobieństwo tego największego spośród zrodzonych z niewiasty, ma za zadanie doprowadzić dusze do Boga, i w miarę jak to czyni, powinien usuwać się w cień, aby nigdy nie przesłonić im sobą Tego, do którego je prowadzi. (…) W normalnym biegu rzeczy dobre kierownictwo duchowe to nie takie, którego coraz bardziej potrzeba, ale takie, którego coraz mniej potrzeba, takie, które doprowadziwszy duszę do Chrystusa, uczy ją coraz sprawniej załatwiać z Nim bezpośrednio swe sprawy i liczyć coraz mniej na ludzkie podpórki”. Myślę, że te słowa możemy odnieść nie tylko do kapłanów, ale do wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób są powołani do tego, by innych prowadzić ku Chrystusowi. Mogą to być rodzice względem swoich dzieci, liderzy grup parafialnych wobec wiernych, ale również artyści wobec swoich odbiorców. Za każdym razem trzeba wziąć bardzo na serio słowa przywołanego przez Woronieckiego Jana Chrzciciela: „Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał” (J 3,30).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Wojciech Surówka OP