Syryjskie daktyle

To jeden z najbezpieczniejszych krajów na świecie. Przynajmniej tak było do niedawna. Cenę tego porządku stano-wiła jednak zakonserwowana przez armię arabska wersja socjalizmu, dławiąca w zarodku wszelką opozycję

I co, strzelają tutaj na ulicach? – pytał ze śmiechem Hisham, nasz miejscowy towarzysz podróży, kiedy trzy lata temu z fotoreporterem GN przemierzaliśmy Syrię. Drwił zwłaszcza z amerykańskich turystów, którzy naczytali się nie wiadomo gdzie, że na ulicach syryjskich miast leje się krew od nieustannych porachunków lokalnych gangów. Tymczasem Damaszek, stolica i najstarsze, a przynajmniej najdłużej zamieszkiwane miasto na świecie, jak również Aleppo, Dara i Hama, w porównaniu z San Francisco czy Nowym Jorkiem, były prawdziwymi oazami spokoju i tolerancji. Z niemal każdego budynku, mieszkania, z co drugiego samochodu, a nawet zza szyb kantorów i spomiędzy słoików z miodem z daktyli pozdrawiała nas lekko uśmiechnięta twarz Bashara Al-Assada, prezydenta gwarantującego ten pozorny ład. Na pytanie, czy wieszanie portretów wodza wynika ze szczerej miłości, czy też z nałożonego obowiązku, Hisham odpowiedział dyplomatycznie: – Ja w swoim domu portretu nie mam.
Kiedy w ostatnich tygodniach na ulice wyszły tysiące Syryjczyków, domagając się reform, siły bezpieczeństwa zaczęły strzelać do demonstrantów, zabijając kilkadziesiąt osób. Nie wiem, czy wśród protestujących był nasz Hisham. I czy kiedykolwiek wierzył naprawdę w państwo bez karabinów i krwi na ulicach.

Wolność kontrolowana
Bashar miał zreformować kraj. Młody, wykształcony na Zachodzie, z praktyką okulistyczną w Londynie i żoną Asmą (Brytyjką syryjskiego pochodzenia) u boku zyskał in blanco opinię dobrze zapowiadającego się nowoczesnego przywódcy arabskiego. Po 30 latach twardych rządów jego ojca, Hafeza Al-Assada, część społeczeństwa syryjskiego miała nadzieję na odwilż i demokratyzację. Od 1963 roku, kiedy partia Baas przejęła władzę w kraju, obowiązywał stan wyjątkowy, który w praktyce oznaczał pełną kontrolę wojska nad wszystkimi sferami życia, co wiązało się m.in. z dławieniem w zarodku wszelkiej działalności opozycyjnej. Będąca w mniejszości sekta alawitów (odłam islamu szyickiego) opanowała administrację publiczną, armię i sektory gospodarki. Alawitą był zarówno Hafez, jak i jego syn Bashar. Większość społeczeństwa stanowią sunnici, którzy alawitów uważają bardziej za heretyków niż prawowiernych muzułmanów. Trzymanie społeczeństwa w ryzach doprowadziło m.in. do największej masakry za rządów Hafeza, gdy w 1982 roku krwawo stłumił powstanie Bractwa Muzułmańskiego w mieście Hama. Zginęło wtedy ok. 20 tys. osób.

Paradoksalnie walka alawitów z radykalnymi ugrupowaniami islamskimi daje poczucie bezpieczeństwa innym mniejszościom religijnym, także chrześcijanom. Kilkanaście wyznań, w tym starożytne Kościoły wschodnie, cieszy się stosunkowo dużą wolnością religijną. Niedziela w krajach muzułmańskich jest normalnym dniem roboczym. Wolny jest piątek. W niedzielę zatem pracują wszystkie urzędy państwowe. Siostra „naszego” Hishama, podobnie jak on chrześcijanka, pracuje w syryjskim ministerstwie kultury. Od niej dowiedzieliśmy się, że chrześcijanie pracujący w rządowych instytucjach mają w prawie zagwarantowane 2 godziny wolnego w niedzielę, żeby mogli uczestniczyć w liturgii w kościele. Z kolei sklepy w dzielnicy chrześcijańskiej są okupowane przez muzułmanów w piątek, kiedy „u nich” wszystko jest pozamykane. W tym czasie chrześcijańscy właściciele normalnie pracują. W niedzielę, to też prawda, następuje wymiana.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina