Wiersze inspirowane katastrofą smoleńską czekają na swoją antologię.
Rzadko się zdarza, by jedno zdarzenie – nawet takie, które trafia na pierwsze strony wszystkich gazet – zaowocowało dziesiątkami, ba, setkami wierszy. W Polsce w ciągu zaledwie pięciu lat mieliśmy aż dwa takie zdarzenia. Zarówno po śmierci Jana Pawła II, jak i po katastrofie smoleńskiej obserwowałem, jak na moim biurku rośnie stos kopert z wierszami i jak lirycznymi utworami zapełnia się skrzynka mejlowa. Wiele z nich miało niską wartość literacką, a jednak, zebrane razem z innymi, także one stawały się przejmującym świadectwem zbiorowego wstrząsu, którego dwukrotnie doświadczali Polacy w ostatnim czasie.
Katastrofa w centrum
Co jednak szczególnie ważne, na oba wydarzenia zareagowali także twórcy należący do pierwszej ligi literackiej. O ile wiersze poświęcone polskiemu papieżowi doczekały się już niejednej antologii, o tyle te o tragedii smoleńskiej ciągle czekają na zbiorczą papierową publikację. Póki co, próbę ocalenia od niepamięci przynajmniej części z tych tekstów podjął poeta Wojciech Wencel. Na stronie internetowej wierszeosmolensku.blogspot.com Wencel sukcesywnie zamieszcza kolejne utwory inspirowane katastrofą, pisane przez poetów przynależących do różnych pokoleń i nurtów. Oczywiście, nie wszystkie mają taką samą wartość literacką. Niekiedy żywioł publicystyczny dominował nad artystycznym i powstawały wiersze, które, czytane po roku, mogą drażnić czytelnika swoją doraźnością. Tak jest chociażby z głośnym tekstem Jarosława Marka Rymkiewicza „Do Jarosława Kaczyńskiego”. Choć i tu znajduje się poruszający obraz podzielonej ojczyzny po śmierci prezydenta:
Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy
Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie.
Widziałeś naród?
Jednak najciekawsze są te wiersze, które wchodzą w sam środek żałoby. Przemysław Dakowicz w „Piosence o guzikach” maluje przed naszymi oczami obraz przedmiotów rozrzuconych w błocie, które jeszcze przed chwilą należały do ofiar katastrofy, a teraz schodzą „w ciemną ziemię”. Ten sam obraz inspiruje Romana Misiewicza, piszącego o „leśnym wysypisku”. Jednak tu zamiast metafizyki pojawia się gorzka refleksja polityczna: „wszyscy spokojnie czekamy/ na przybycie/ buldożerów”. Z kolei Krzysztof Koehler koncentruje się na opisie atmosfery, jaka towarzyszyła tamtym dniom. Znakomicie oddaje ją ekstatyczny charakter wiersza:
Widziałeś naród?
Widziałem, jak wznosi flagi
W łopocie na Rynku w Krakowie,
Jak intonuje pieśń, aż szyby drżą,
Jak szuka miejsca, by w przykucu
Najświętszy Sakrament, gdzieś
Na drugim końcu placu, we wnętrzu,
Wznoszony rękami kardynała,
Adorować.
Widziałem, widziałem, widziałem.
Zapalali znicze i całe wiązanki
Kwiatów podawali sobie z rąk do
Rąk, jak w amoku,
Ruchliwi, z miejsca w miejsce,
Z oka kamery podniebnej,
Jak mrówki jakieś ze wzrokiem
Utkwionym w ziemi.
Prezydent wkracza do nieba
Niemal wszystkie wiersze o Smoleńsku są silnie zakorzenione w tradycji literackiej. Toczą dialog z tekstami Herberta, pobrzmiewają w nich echa psalmów. Realizm miesza się tu z baśnią, mitem czy eposem, a ofiary katastrofy otrzymują wręcz cechy heroiczne, tak jak w pięknym liryku Aleksandra Rybczyńskiego „Prezydent Lech Kaczyński wkracza do nieba”. Przede wszystkim jednak odżywa w tych utworach patriotyzm, wstydliwie dotąd przez współczesnych poetów skrywany. Inspiracją okazują się nawet słowa narodowego hymnu. W opublikowanym na naszych łamach tuż po katastrofie liryku Wojciech Wencel pisze:
Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy
póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi.
Wbrew pozorom nie są to słowa pesymistyczne, bo, jak wynika z dalszej części utworu, pod ziemią „tajemne biją źródła tryskają strumienie/ tam śmierć pada na kolana przed wiecznym istnieniem”. Z wielu wierszy pisanych po katastrofie smoleńskiej przebija przekonanie, że śmierć 96 ofiar nie była bezsensowna, że przyniesie dobre owoce. I że oni sami kiedyś powstaną z martwych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski