Wielki Post 2011 - mówi Jorge Sandoval, meksykański, watykanista, dziennikarz "El Sol de Mexico"
Jan Paweł II w pewnym sensie „uczłowieczył” papiestwo. Po Mszy na rozpoczęcie pontyfikatu, gdy zaczął iść w stronę ludzi, mistrz ceremonii chwycił go za ramię. Ewidentnie próbował go zatrzymać. Odpowiedź Jana Pawła II była spokojna, ale zdecydowana. Podniósł dłoń ceremoniarza, uwolnił swoje ramię i poszedł do ludzi. W styczniu 1979 roku jako korespondent znajdowałem się w papieskim samolocie w drodze do Meksyku. W pewnym momencie ktoś powiedział: – Ojciec Święty chce was przywitać i pozdrowić. Dziennikarze byli pewni, że papież przyjdzie, pozdrowi i wróci do siebie.
Tymczasem on zaczął podchodzić do każdego z osobna. Mnie zapytał o to, kim jestem i dla kogo pracuję. Kiedy usłyszał tytuł gazety, powiedział: „Ach, »Słońce Meksyku«, jaki piękny tytuł. Nad Meksykiem zawsze powinno świecić słońce”. Konferencje prasowe w samolocie stały się tradycją. Stolica Apostolska dla ludzi mediów nie była dotąd ani ważnym, ani ciekawym źródłem informacji. Jan Paweł II to zmienił. Otworzył drzwi komunikacji Kościoła tak szeroko, że do dziś nikt nie ośmielił się ich zamknąć.
Pamiętam nasze pożegnanie. Było to w samolocie, w drodze powrotnej z Lourdes w 2004 roku. Papież był już bardzo schorowany. Nie przyszedł do dziennikarzy, ale kto chciał, mógł do niego podejść. Poprosiłem o spotkanie. Pamiętam to jak dziś: spojrzał na mnie swoim głębokim, przeszywającym wzrokiem, dotknął mnie, i powiedział: Meksyk, Meksyk, Meksyk. Po śmierci Jana Pawła II jakieś radio prosiło o kilka słów komentarza na żywo. Zgodziłem się. Spojrzałem na moje zdjęcie Jana Pawła II, które wisi na ścianie w moim mieszkaniu. Zatkało mnie. Nie mogłem nic powiedzieć. Zacząłem płakać. To był cały mój komentarz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.