O cudzie powrotu widzenia, różach zrywanych dla Maryi i wieloosobowej orkiestrze z prof. Edwardem Wylęgałą rozmawia Barbara Gruszka-Zych.
Barbara Gruszka-Zych: W Biblii często wspomina się o oczach.
Prof. Edward Wylęgała: – Pan Jezus najczęściej uzdrawia niewidomych. To jest bardzo wymowne, bo 80 proc. świata zewnętrznego odbieramy przez zmysł wzroku. 15 proc. dociera do nas przez słuch, a dopiero reszta przez dotyk, powonienie i smak. Pan Bóg dał nam jedno i drugie oko, żebyśmy widzieli w 3D. Nie musimy chodzić do kina, żeby zobaczyć piękną i kolorową rzeczywistość w wąskim paśmie dla wybranych. Wiele zwierząt postrzega inne barwy niż my.
A jednocześnie w Biblii padają ostre słowa: jeśli powodem pokuszenia ma być twoje oko, wyłup je. Ręka i inne części ciała pojawiają się w dalszej kolejności.
– To nie „oko za oko, ząb za ząb”, ale brzmi równie drastycznie. Wzrok to wrota do świata. Sam jestem wzrokowcem, np. obcych słówek lepiej uczę się, kiedy zobaczę je na papierze. Ale „Bóg nie patrzy takimi oczami jak my, patrzy do serca” – ten 16. wers z I Księgi Samuela przypomniał mi dr Samuel Levinger, przysyłając zaproszenie z tym cytatem na międzynarodowy zjazd okulistów w Izraelu.
Czuł Pan kiedyś na sobie spojrzenie Boga?
– Kiedy przeszczepiałem rogówkę trzymiesięcznemu niemowlęciu. Dziś ta dziewczynka ma kilka lat, dobrze się miewa i chodzi do przedszkola. Wzrok Boga jest inny, a Jego myśli nie są naszymi. Ale „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało”, jak będzie po drugiej stronie, kiedy znajdziemy się blisko Niego.
Powiedział Pan kiedyś, że tłumacz Nowego Testamentu nie konsultował szczegółów z okulistą.
– Czytamy tam: „Ojczyznę mamy jedną, strzeżmy jej jak źrenicy oka”. A powinno być: „strzeżmy jej jak źrenica oko”. Bo tak naprawdę ta kolorowa tęczówka strzeże oko. Zwężając się, chroni je, żeby do środka oka docierało mniej światła.
A gdyby światło padło na rozszerzoną źrenicę?
– Może oparzyć znajdującą się w środku plamkę. Zwykle tak się dzieje na lodowcu, powyżej 3 tys. metrów, albo na plaży. Dlatego trzeba wkładać ciemne okulary, a dzieci powinny nosić czapki z daszkiem.
Częściej niż inni zagląda Pan ludziom w oczy.
– Spojrzeć głęboko w oczy to znaczy obejrzeć część mózgu, jaką jest siatkówka.
Mówi się, że w oczach widać duszę, a Pan, że kawałek mózgu…
– No bo widzimy siatkówkę, a w niej neurony, czyli kawałek mózgu. Nie przesadzajmy z tą duszą. Wybitny nefrolog, prof. Kokot, uważa, że dusza jest w nerkach. Chociaż jak ktoś kłamie, to nie zaczynają go boleć nerki, ani nie rośnie mu nos jak u Pinokia. Ale kiedy mówimy „porozmawiajmy szczerze” – ucieka ze wzrokiem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych