"Całą cenę kryzysu płacą pracownicy" - powiedział do około 50 tysięcy demonstrantów z Europy, w tym kilkuset członków NSZZ "Solidarność", zgromadzonych w sobotę w Budapeszcie lider Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych John Monks.
Związkowcy z 22 krajów Europy protestowali w czasie marszu ulicami stolicy Węgier przeciwko cięciom wydatków publicznych, ograniczaniu dostępu do usług publicznych, niekorzystnej dla pracowników ingerencji w układy zbiorowe i postępującej deregulacji rynku pracy.
"To nie my, pracujący, powinniśmy płacić cenę kryzysu" - oświadczył Monks, który w swym przemówieniu bronił zdobyczy i tradycji Europy socjalnej.
Uczestnicy demonstracji wyruszyli z budapeszteńskiego Placu Bohaterów w kierunku centrum miasta i przemaszerowali aleją Andrassyego, nazywaną budapeszteńskimi Polami Elizejskimi.
"Sprawiedliwość społeczna", "Wasza chciwość - nasz kryzys", "Dość!", "Więcej dobrych miejsc pracy dla młodych Europejczyków", "+Nie+ dla niesprawiedliwości w strefie euro" - to najczęściej powtarzające się hasła, pod którymi demonstrowali europejscy związkowcy.
Uczestnicy protestu poparli główne postulaty europejskich związków zawodowych, takie jak prowadzenie polityki przemysłowej, która tworzy stabilne miejsca pracy wysokiej jakości, ochrona siły nabywczej wynagrodzeń oraz wprowadzenie podatku od transakcji finansowych.
Wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Tadeusz Majchrowicz jako jeden z mówców zabierających głos w czasie protestu zapowiedział, że kolejna demonstracja europejskich związkowców odbędzie się prawdopodobnie jesienią w Polsce, podczas unijnej prezydencji Polski. (PAP)