Roger Waters tak bardzo uwierzył w swoją wielkość, że stracił kontakt z rzeczywistością. Trudno być rzecznikiem pokoju, jeśli przemawia się językiem kremlowskiej propagandy.
Scena z niedawnego koncertu w Berlinie: Roger Waters ubrany w czarny skórzany płaszcz, z czerwoną przepaską na ramieniu przedstawiającą dwa skrzyżowane młotki. Te same młotki pojawiają się na transparentach zwisających z zadaszenia stadionu. W pewnym momencie muzyk, budzący swoim ubiorem skojarzenia z postacią esesmana, wyciąga atrapę karabinu maszynowego i celuje z niego w kierunku publiczności. Sprawą natychmiast zajmuje się berlińska policja, która wyjaśnia, czy podczas występu miało miejsce podżeganie do nienawiści i „naruszenie godności ofiar Holocaustu”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski