Miał dwa powołania – do bycia księdzem i żołnierzem. Obydwa wypełnił wzorowo. Pierwszy kapelan Marynarki Wojennej, błogosławiony. Zawsze wśród marynarzy. Bohaterski i skromny.
Mam przed sobą dyplom z 24 listopada 1928 roku, gdy ks. Władysława żegnano przed wyjazdem do Lublina. „Kochanemu księdzu kapelanowi – proboszczowi Miegoniowi”. Podpisali się Unrug, Kosianowski, Reyman i wielu innych wybitnych oficerów marynarki. Jakim musiał być człowiekiem, skoro tak sobie wszystkich zjednał w zaledwie kilka lat, że usilnie zabiegali o jego powrót na Wybrzeże? – zastanawia się dyrektor Muzeum Marynarki Wojennej Tomasz Miegoń, którego dziadek był bratem błogosławionego kapelana.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Śliwa