Myśl: W liturgii wszystko powinno się zaczynać od wierności czytanym tekstom biblijnym
Wróciłem z kościoła. Codzienna Msza w wiejskiej parafii. Zima, wstrętna pogoda, jeszcze były ferie – przy ołtarzu zostałem sam z dwunastoletnią Olą. Zwykle w powszednie dni jest czworo, sześcioro chłopców i dziewcząt. Ale poradziliśmy sobie. Z czym? Z tym, by liturgia na miarę zimowego wieczoru zachowała wszystkie istotne elementy. Ola z wyczuciem przeczytała Syracydesowe słowa o Mądrości, zaśpiewała Dawidowe strofy Psalmu. Ja odczytałem Ewangelię. Zacząłem modlitwę powszechną, Ola czytała prośby, a wśród nich intencję Mszy (sama ułożyła na podstawie ogłoszeń). Brakło tylko świec przy rozdawaniu Komunii. Bo świece są do pary, a pary nie było. Skończyły się ferie, są i świece.
Wróciłem na plebanię, po kolacji wziąłem do ręki bardzo zacny i mądry miesięcznik katolicki. Artykuł na temat liturgii, a raczej wypaczeń liturgii. Na temat promowania własnych pomysłów, poglądów (zwłaszcza politycznych) celebransa. Także o wszechobecnej – według autora – nucie ojczyźnianej. Czytam, nie dowierzając. W całej mojej okolicy bliższej i dalszej takie rzeczy się nie dzieją, choć liturgia nie wszędzie doskonała ani nawet poprawna. Cóż, widocznie autor ma inne doświadczenia. Gdybym miał pisać krytycznie o liturgii, najpierw zwróciłbym uwagę na te celebracje, które powinny być kształtowane wzorcowo, bo albo są transmitowane przez radio czy telewizję, albo gromadzą licznych uczestników z różnych stron przybyłych.
Zwykle są jakieś okazje – pobożne, kościelne, patriotyczne. Każda ważna. Tyle że liturgia słowa bywa wtedy liturgią słowa ludzkiego. Owszem, zostały odczytane w przepisanej ilości i w przepisanych fragmentach słowa Pisma Świętego, a potem... A potem to już najczęściej jest ludzkie słowo bez żadnego związku z tym, co oznajmił diakon: „Oto Słowo Pańskie”. Czasem kaznodzieja usiłuje zupełnie instrumentalnie nawiązać do odczytanej Ewangelii. Wtedy zaczyna się prawdziwa destrukcja liturgii.
Ogłoszono Rok Biblii, nawet był stosowny list pasterski. Co z tego, skoro w liturgii poszło to w niepamięć. A w liturgii wszystko powinno się zaczynać od wierności czytanym tekstom biblijnym – i wprowadzenie do Mszy, i tropy aktu pokutnego, i homilia (nie każde kazanie jest homilią), i kilka zdań przed rozesłaniem. Można powiedzieć, że wierność Słowu Bożemu jest w liturgii wszystkim. Tematów zaś nie braknie. Ich zakres obejmie wszystkie problemy wiary i moralności, nadziei i budowania lepszego świata. Przełożeni Kościoła czuwają nad wiernością duchowi liturgii i bogactwu Bożego Słowa – to oczywiste. Wszelako mam wrażenie, że tej czujności mało i zrozumienia ducha liturgii niewiele. Zacząć zaś trzeba od celebracji, które idą w świat na falach eteru.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów