Święty Paweł kieruje do Koryntian wezwania, które są wciąż aktualne. Słowo „radujcie się” (gr. chairete) jest tym samym wezwaniem, które usłyszała Maryja w chwili zwiastowania.
1. Gdzie jest Bóg, tam jest radość. Tam jest także wezwanie do doskonałości, wzajemnego umacniania się, jednomyślności i pokoju. Taka ma być wspólnota Kościoła. Siła tych wezwań płynie z obecności Boga pośród swego ludu. To Bóg jest źródłem Kościoła i jego centrum, i sensem istnienia. To nie my sami budujemy Kościół, ale On czyni z nas naczynie swojej obecności. Gdy z Niego czerpiemy moc, wtedy są w nas radość, dążenie do doskonałości, pokrzepianie się wzajemne, jednomyślność i pokój. Nie trzeba wymyślać Kościoła od nowa, ale stale na nowo otwierać się na Prawdę, którą nam objawił, i wcielać ją w życie. Istotą tradycji nie jest zmiana, jak to tłumaczą kościelni relatywiści, ale wierne trwanie przy Bogu i Jego prawdzie.
2. „Święty pocałunek”. Paweł często kończy swoje listy wezwaniem do tego gestu. Być może był to gest liturgiczny. Pocałunek to znak miłości. Mowa ciała powinna być prawdziwa. Istnieją niestety także pocałunki judaszowe, czyli fałszywe, obłudne, egoistyczne. Nie trzeba bać się ciała i jego znaków, ale raczej troszczyć się o jego świętość. Tak, ciało ludzkie ma udział w świętości. Ma ono bowiem, jak pisał Jan Paweł II, zdolność wyrażania miłości: „Ciało bowiem, i tylko ono, zdolne jest uczynić widzialnym to, co niewidzialne, duchowe, Boże. Ono zostało stworzone po to, aby przenosić w widzialną rzeczywistość świata ukrytą odwiecznie w Bogu tajemnicę i aby być jej znakiem”. Każdy sakrament jest pocałunkiem Boga w Trójcy.
3. Końcowe pozdrowienie wymienia trzy Boże Osoby. Brzmi ono jak błogosławieństwo, które udzielane jest wszak w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Tajemnica Trójjedynego Boga jest źródłem błogosławieństwa dla człowieka. To Jezus odsłonił przed nami tajemnicę Trójcy. Stąd Paweł zaczyna od słów: „Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Jezus objawił, co naprawdę znaczy słowo „ojciec” w odniesieniu do Boga. Ojciec zrodził Syna. Bóg jest tym, który wciąż kocha jak Ojciec – najpierw Syna, a potem wszystko inne, także nas. Paweł pisze: „…w Nim [Synu] zostało wszystko stworzone” (Kol 1,16). „Pierwsza rzeczą, jaką sprawia miłość, jest swego rodzaju wyjście poza siebie, zapomnienie o sobie” – tłumaczy ojciec Stinissen. „Bóg, będący miłością, jest permanentną ekstazą. Wychodzi niejako z siebie i zradza Syna będącego tak płomienną intensywnością, że pełnia tego zrodzenia daje początek stworzeniu. Całe uniwersum rodzi się ze zrodzenia Syna. Drugim momentem jest przyciąganie. Ojciec pociąga Syna na powrót do siebie. (…) To rozlanie się i przyciąganie, ów Boski wydech i wdech, jest świętym Tchnieniem, jest Duchem Świętym”. Świat cały jest więc przeniknięty tajemnicą wewnątrztrynitarnej miłości. Jakie to ma konsekwencje dla nas? Chodzi o to, aby narodzić się z Boga Ojca i powrócić do Niego jako Jego dziecko w Synu. Oto prawdziwie natchnione życie.•
ks. Tomasz Jaklewicz