Jak to jest, że wszędzie widzimy ludzkie twarze, nawet tam, gdzie ich w rzeczywistości nie ma? To niejedyna cecha naszego zachowania, która bardzo dużo mówi o naszej dalekiej przeszłości.
Kilka lat temu na popularnych portalach wybuchła sensacja. Teksty na ten temat były zatytułowane różnie, ale ich treść w zasadzie mówiła to samo. Na Marsie odnaleziono dowód na to, że w przeszłości istniała tam zaawansowana cywilizacja. Tym dowodem miała być rzeźba, a w zasadzie płaskorzeźba przypominająca ludzką twarz. Teksty były ilustrowane zdjęciem, na którym rzeczywiście była… twarz. Choć w zasadzie było ją widać głównie przy pierwszym rzuceniu okiem. Przy drugim już tak średnio, a przy trzecim w zasadzie każdy mógł dojść do wniosku, że wrażenie takie robią tylko cienie, które na marsjański grunt rzucają kawałki rozrzuconych skał. Agencje kosmiczne dementowały, eksperci pokazywali zdjęcie tego samego kawałka gruntu wykonane o innej godzinie (gdy promienie Słońca padały pod innym kątem), na którym żadnej twarzy nie było widać. Ale to wszystko na nic. Gdy uprzemy się, że widzimy twarz, nawet dowody nie są nas w stanie przekonać.
Skąd bierze się to doszukiwanie widoku twarzy? Z naszej dalekiej, ewolucyjnej przeszłości. I to „zaprogramowanej” bardzo głęboko. Na nieprawdziwe twarze widziane na szybie, w układzie chmur czy sęków, nabierają się nawet niemowlęta. Wystarczy coś, co przypomina dwoje oczu, coś, co może przypominać usta, i mózg sam dopowiada (dorysowuje) twarz. Więcej, w zależności od naszego nastroju, od charakterystycznych cech tych „oczu” czy „ust”, nadaje tym twarzom konkretne cechy. Niektóre wydają się smutne, inne zamyślone albo zdenerwowane czy wesołe. Jak to możliwe, że tak skomplikowany narząd, jakim jest nasz mózg, tak bardzo może się mylić? A może właśnie to, że czasami się myli, świadczy o jego złożoności?
Twarze innych to źródło niesamowitej ilości informacji. Informacji, od których zależeć może nasze zdrowie a – szczególnie w przeszłości – także nasze życie. Przecież to na twarzy wypisane są zamiary drugiego człowieka, to z twarzy można wyczytać emocje, a nawet stan zdrowia. To po twarzy rozróżniamy swojego od obcego, dziecko od dorosłego, kobietę od mężczyzny. Szybkie rozpoznawanie i rozczytywanie twarzy i wypisanych na nich emocji było źródłem ewolucyjnego sukcesu. Było to tak ważne, że w naszym mózgu powstała ścieżka na skróty, z pominięciem dokładnej analizy tego, co widzimy. Innymi słowy, lepiej się pomylić i zobaczyć twarz tam, gdzie jej w rzeczywistości nie ma, niż przejść obok jakiejś twarzy, nie zauważając jej i wypisanych na niej informacji. Warto, abyśmy sobie uświadomili, że mechanizmy, które odziedziczyliśmy po dalekich przodkach, mogą nas zwieść na manowce. •
Tomasz Rożek Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.