90 lat temu Ślązacy dokonali historycznego wyboru. Biała lub czerwona kartka wrzucona do urn wyborczych 20 marca 1921 r. decydowała o ich losach i całego Górnego Śląska.
O ile Niemcy stosunkowo łatwo pogodzili się z utratą Wielkopolski i Pomorza, to w przypadku Górnego Śląska powszechne było przekonanie, że powinien pozostać w granicach Rzeszy Niemieckiej. Niemcy bądź Ślązacy niemieckiej orientacji tworzyli w przeddzień plebiscytu na Górnym Śląsku liczną społeczność, od pokoleń tutaj zakorzenioną, i nie zamierzali rezygnować z walki o zachowanie swego Heimatu (stron rodzinnych) dla Niemiec. Żywioł o polskiej orientacji, choć przeważający w grupach plebejskich, na wsi i w robotniczych koloniach, był słabszy ekonomicznie. Bazował na licznych polskich organizacjach, chórach, towarzystwach, czytelniach, sieci kolportażu polskiej prasy. Najbardziej liczną grupą propolsko nastawionej inteligencji było duchowieństwo. Wielu księży odegrało ważną rolę w okresie plebiscytu, m.in. późniejszy pierwszy redaktor „Gościa Niedzielnego” ks. Teodor Kubina.
Pod nadzorem
Decyzja o zorganizowaniu plebiscytu na Górnym Śląsku zapadła w czasie paryskiej konferencji pokojowej, obradującej w styczniu 1919 r., i została zapisana w traktacie wersalskim. Była wyrazem kompromisu między roszczeniami Polski do Górnego Śląska, wspieranymi przez Francję, a dążeniami Niemiec do zachowania przedwojennego status quo na tym terytorium, za którymi opowiadała się Wielka Brytania. Ostateczną decyzję o losach Górnego Śląska, na podstawie wyników plebiscytu, miała podjąć Rada Ambasadorów, międzynarodowy organ wykonawczy, reprezentujący zwycięzców z I wojny światowej. Nadzór nad plebiscytem sprawowała Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku z Francuzem gen. Henri Le Rondem na czele. Jej instalacja w Opolu w lutym 1920 r. była ważnym wydarzeniem, gdyż oznaczała, że już nie tylko niemiecka administracja decyduje tutaj o wszystkim. Pomoc w utrzymaniu porządku miały na miejscu zapewnić podległe Komisji jednostki francuskie, włoskie i angielskie, które rozmieszczono na całym terenie plebiscytu.
Przygotowaniami do plebiscytu zajmowały się komisariaty plebiscytowe. Na czele polskiego stanął Wojciech Korfanty. W jego osobie obóz polski otrzymał charyzmatycznego lidera i zręcznego polityka. Urzędował w hotelu Lomnitz w Bytomiu, który wkrótce stał się prawdziwą polską twierdzą. Korfanty nie tylko zarządzał całą akcją plebiscytową, ale i intensywnie uczestniczył w kampanii, przemawiając na dziesiątkach wieców, demonstracji i spotkań. Miał trzech zastępców. Najważniejszym był Konstanty Wolny, adwokat, znany jako obrońca polskich działaczy, współautor ustawy o autonomii śląskiej. Funkcję zastępcy komisarza pełnił także Józef Rymer, górnik, działacz związkowy. Cieszył się dużym autorytetem, zwłaszcza w środowiskach robotniczych, podobnie jak trzeci zastępca komisarza, pochodzący z Wielkopolski, socjalista Józef Biniszkiewicz. Wszyscy oni mieli stanowić trzon elity politycznej na Górnym Śląsku w okresie międzywojennym. Działania komisariatu wspierała administracja państwa polskiego, a przede wszystkim różne organizacje społeczne, które gromadziły pieniądze, przysyłały ludzi do pracy w aparacie plebiscytowym oraz propagowały wiedzę o Śląsku w innych regionach Polski.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski