28 marca, poniedziałek
dzień powszedni
2 Krl 5, 1-15a; Ps 42; Łk 4, 24-30
Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego.
Ps 42,3
W pierwszym momencie odczucia współczesnej pustki cywilizacyjnej człowiek rzuca się w doznania zmysłowe: lepszy obraz, lepszy dźwięk, wirtualny świat... w końcu jednak zaczyna czuć, że to tylko ślizganie się po powierzchni, że to wszystko tylko zmysłowe, zewnętrzne, wirtualne. Wówczas często zaczyna szukać „czegoś więcej” w świecie realnym: dopalacze, sporty ekstremalne itp. Ale to nadal są tylko zmysły i adrenalina – ciało. Wówczas zaczyna słusznie zastanawiać się nad światem ducha. Zapisuje się na kursy jogi, reiki, medytacji wschodniej itp. Dlaczego jednak szuka głębi poza chrześcijaństwem? Bo nie wierzy, że tu istnieje głębia większa niż gdziekolwiek indziej, że tu można mieć w sobie Boga samego. Czy to jego wina? Trochę tak. Trochę też mediów, które taką właśnie „wiedzę” starają się nam wtłoczyć. Jednak trochę jest to wina nas, chrześcijan, że coś nie bardzo tę głębię w nas widać.
Myśl: Dlaczego człowiek szuka głębi poza chrześcijaństwem?
rozważa Ireneusz Krosny, mim, założyciel i artysta Teatru Jednego Mima
29 marca, wtorek
dzień powszedni
Dn 3,25.34-43; Ps 25; Mt 18,21-35
Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?
Mt 18,21
Bardzo ważne pytanie zadał Piotr Jezusowi. Pytając, czy ma przebaczyć „aż siedem razy”, według tradycji żydowskiej, w której cyfry mają swoją symbolikę, hojną miarę przedstawił. Odpowiedź, którą usłyszał – 77 razy – zburzyła cały jego wewnętrzny, poukładany w tej dziedzinie świat. To, przenosząc na nasz język, jakby ktoś ci powiedział: nie milion razy, ale milion miliardów. Liczby dla nas niewyobrażalne.
Przypowieść, którą przy tej okazji Jezus daje, odkrywa przed nami wielkie, dobre serce króla (obraz Boga) i bardzo małe serce sługi. To obraz tego, jak Bóg nam przebacza i jak my przebaczamy naszym siostrom i braciom, dzieciom tego samego Ojca, który jest w niebie. „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” – pisał ks. Twardowski. Śpieszmy się przebaczać ludziom, można by rozwinąć myśl, bo, odkąd grzech wszedł na świat, nie ma miłości bez przebaczania. Bez codziennego, jak prośba o chleb codzienny, przebaczania.
Myśl: Nigdy nie jesteśmy tak podobni do Boga, naszego Ojca, jak gdy przebaczamy.
rozważa s. Joanna Hertling, przełożona monastycznej Wspólnoty Sióstr Jerozolimskich
30 marca, środa
dzień powszedni
Pwt 4,1.5-9; Ps 147; Mt 5,17-19
Nie sądźcie, że przyniosłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.
Mt 5,17-19
Jezusowi najwyraźniej nie chodzi tylko o to, że w Nim wypełniają się proroctwa o Mesjaszu i prorokach. Kiedy bowiem dalej komentuje Prawo, wypełniając je Miłością, to wyraźnie widać, że wymagania, jakie nam stawia, są znacząco większe, niż te zapisane w Prawie. Powie ktoś – łatwo Jezusowi rzec: grzechem jest nie tylko zabójstwo, ale i sam gniew. Łatwo utożsamić Mu pożądliwe spojrzenie z cudzołóstwem i nakazywać nadstawienie drugiego policzka, zamiast stawiania oporu. Nakazy to takie, że stosować się mogą do nich chyba tylko istoty nie z tego świata, tak bardzo zdają się nieżyciowe. Przyjmijmy jednak choćby tyle, że te i inne Jezusowe nakazy stanowić powinny dla nas normę, w świetle której oceniamy swoje postępki. A że wydają się nam nieżyciowe? Wreszcie – królestwo Chrystusowe, do którego dążymy, jest nie z tego świata.
Myśl: Królestwo Chrystusowe, do którego dążymy, jest nie z tego świata.
rozważa Krzysztof Łęcki profesor socjologii, wykładowca na uniwersytecie Śląskim
31 marca, czwartek
dzień powszedni
Jr 7,23-28; Ps 95; Łk 11,14-23
Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie
Łk 11,23
Bóg przemawia do człowieka w różnoraki sposób. Przede wszystkim przez sumienie. Choć jest ono narażone na rozmaite wpływy odkształcające, pozostaje wciąż miernikiem tego, co jest dobre, a co złe. Potem przez istnienie Kościoła, który daje przekonywające świadectwo, mimo swych błędów i słabości. Nie brak też proroków, których Bóg posyła i dzisiaj. Ostatni papieże, Matka Teresa, mądrzy dziennikarze, przewidujący publicyści. A jednak człowiek może powiedzieć: NIE, bo człowiek jest wolny, jak przypomniał Jan Paweł II podczas „bierzmowania dziejów” na krakowskich Błoniach w 1979 roku. I jako wolny nie słucha, odwraca się do Boga, do Kościoła plecami, a nie twarzą. Słucha fałszywych proroków, którzy się sprzeniewierzyli Bogu. Gromadzi w ten sposób czy rozprasza?
Myśl: Człowiek może powiedzieć Panu Bogu: NIE, bo człowiek jest wolny.
rozważa o. Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca
1 kwietnia, piątek
dzień powszedni
Oz 14,2-10; Ps 81; Mk 12,28b-34
Będziesz kochał bliźniego swego jak siebie samego
Mk 12,31
To jedno mogę powiedzieć z całą pewnością: nie potrafię kochać. Nie tylko bliźniego. Nawet siebie samego. A od tego powinienem zacząć. Kiedyś ksiądz na rekolekcjach powiedział: diabeł nazywa się „JA”. Zasada jest prosta – im bardziej myślę o sobie, tym bardziej cierpię. Ryzykownie stawiam siebie w centrum, miejscu zarezerwowanym jednak dla Kogoś innego, posłusznie ulegam dyktatowi egoizmu, bezlitośnie rozliczam się z każdego upadku, nie potrafiąc sobie wybaczać, mój perfekcjonizm doprowadza mnie do obłędu, a każdy cios zadany tej neurotycznej budowli zamienia wszystko w ruinę. I jeszcze to udawanie przed innymi, że jest OK. Masakra. Jestem dla siebie najsurowszym sędzią i najgorszym oprawcą. Jeśli to ma być miłość, to ja dziękuję bardzo.
Myśl: Im bardziej myślę o sobie, tym bardziej cierpię.
rozważa Adam Szewczyk, muzyk, kompozytor, wykładowca w Akademii Muzycznej w Katowicach
2 kwietnia, sobota
dzień powszedni
Oz 6, 1–6; Ps 51; Łk 18, 9–14
Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię.
Oz 6, 3
Prorok Ozeasz wskazuje na dwa ważne aspekty spotkania z Bogiem. Po pierwsze, Jego przyjście jest pewne. Bóg nie zawiedzie, przyjdzie tak jak po nocy na pewno przychodzi dzień. Po drugie, spotkanie z Nim jest ożywcze: jak pierwszy deszcz spadający na wysuszoną ziemię i jak deszcz odżywiający glebę tuż przed ponownym nadejściem pory suchej. W Polsce mamy ostatnio problemy z nadmiarem opadów, raczej z powodzią niż z suszą – dlatego metafora porównująca przyjście Pana do utęsknionego deszczu może do nas nie trafiać. My powiedzielibyśmy raczej, że spotkanie z Nim będzie jak upragnione promienie słońca po długiej depresyjnej zimie, jak wytęskniony błękit nieba po miesiącach ciężkich chmur wiszących nad nami. Bóg jest dla nas i słońcem, i deszczem – tym, czego tak bardzo potrzebujemy.
Myśl: Spotkanie z Nim będzie jak upragnione promienie słońca po długiej depresyjnej zimie.
rozważa Zbigniew Nosowski, dziennikarz, publicysta, redaktor naczelny miesięcznika „Więź”
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.