Warszawa. Około 250 osób przybyło do Sądu Okręgowego w Warszawie, aby poprzeć Jarosława Marka Rymkiewicza w procesie, jaki wybitnemu poecie wytoczyła spółka Agora.
Zainteresowani czekali na korytarzu, ponieważ sąd wyznaczył maleńką salkę, do której nie wpuszczono nawet rodziny pisarza. Poirytowany tłum zgromadzony pod salą skandował: „Większa sala!”, „Jawność procesu!”, „Wolność słowa!” i „Przyjdzie pora na redaktora!”.
Rymkiewicz został pozwany m.in. za wyrażenie, że redaktorzy „Gazety Wyborczej” są „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski” i „pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”. Słowa te padły na łamach „Gazety Polskiej” w kontekście sprawy krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
Były ostre, ale mieściły się w prawie do wyrażania opinii. Dlatego pisarz przyszedł do sądu spokojny, uśmiechnięty. – Walczę dla Was. Nie byłbym taki odważny bez Państwa – mówił po rozprawie. Dziękował także poetom, którzy podpisali list otwarty w jego obronie. Proces został odroczony do 7 lipca. Odbędzie się w tej samej, małej sali.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
szb