Choć Komisja Majątkowa była wspólną instytucją państwa i Kościoła, medialne i polityczne potępienie kierowane jest wyłącznie pod adresem Kościoła.
Jak przewidywałem, likwidacja Komisji Majątkowej nie zakończyła jej istnienia. W mediach nadal występuje jako przykład uprzywilejowanej pozycji Kościoła w państwie, nagminnie łamiącego prawo i pazernie sięgającego po dobra publiczne. Ten obraz utrwala w świadomości społecznej wyłącznie negatywny kontekst informacji o działalności Komisji: przekręty w oddawaniu mienia zastępczego, dwuznaczni pełnomocnicy podmiotów kościelnych, wreszcie zarzuty postawione przez CBA. Spróbujmy więc przedstawić najbardziej charakterystyczne elementy tej kampanii, formalnie uderzającej w Komisję Majątkową, a w istocie wymierzonej przeciwko Kościołowi.
12 z 3278
Tuż przed zakończeniem prac Komisji Majątkowej, 21 lutego br., szef CBA Paweł Wojtunik przesłał do Prokuratora Generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w 11 orzeczeniach Komisji Majątkowej. Dotyczą one zarówno niegospodarności, jak i przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy w jej orzeczeniach. Wątpliwości CBA wzbudził m.in. fakt przekazywania nieruchomości instytucjom, które nie miały prawa do ich posiadania, a także zwracania nieruchomości, które nie powinny być zwracane, w myśl obowiązujących przepisów. Zdaniem CBA, mogło dochodzić także do sporządzania wycen zwracanego majątku z naruszeniem prawa. Biuro zainteresowało się działalnością Komisji Majątkowej w październiku 2010 r., w związku z dwoma śledztwami prowadzonymi przez warszawską Prokuraturę Apelacyjną i prokuraturę w Gliwicach. Wtedy zatrzymany został prawnik Marek P., występujący przed Komisją Majątkową jako pełnomocnik kilkunastu podmiotów kościelnych. Prokuratura w Gliwicach postawiła mu osiem zarzutów: jeden dotyczył korumpowania osoby z komisji, cztery – oszustw, dwa – zatajenia majątku, jeden – nadużycia uprawnień. Zarzut przyjęcia ponad 200 tys. zł łapówki od Marka P. usłyszał też mec. Piotr P., członek ze strony kościelnej w Komisji, który zaraz po tym zrezygnował z zasiadania w niej.
Wcześniej warszawska prokuratura postawiła zarzuty siedmiu osobom, w tym 4 członkom Komisji (zarówno po stronie kościelnej, jak i rządowej) oraz jej sekretarzowi w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu orzeczenia, na którego mocy zakon elżbietanek otrzymał działki w rejonie Białołęki. Jesienią 2010 r. atak na komisję rozpoczął poseł SLD Sławomir Kopyciński, który złożył wniosek, aby prokuratura zbadała wszystkie postępowania Komisji w ciągu 20 lat jej działalności. Zdaniem posła, członkowie Komisji – orzekając w sprawie zwrotu Kościołowi majątku – wielokrotnie przekraczali uprawnienia i poświadczali nieprawdę. Wszystkie te informacje zyskały ogromny rozgłos medialny, a w komentarzach dziennikarzy i polityków, zwłaszcza SLD, Komisja Majątkowa stała się nieomal symbolem wszystkich patologii polskiego życia publicznego. Mówiono o niej, jakby była zbrojnym ramieniem Kościoła, a nie organem wspólnym, zbudowanym na zasadzie parytetu, gdzie bez zgody urzędników państwowych nie mogła zapaść żadna decyzja. Warto pamiętać, że zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nie jest równoznaczne z faktem, że przestępstwo rzeczywiście miało miejsce. Za jakiś czas przekonamy się, w ilu przypadkach prokuratorzy zdecydują się wszcząć postępowanie, ile zostanie sporządzonych aktów oskarżenia, a w ilu przypadkach sąd uzna winę członków Komisji Majątkowej. Dopiero wówczas będziemy mogli powiedzieć o skali ewentualnych nieprawidłowości w jej działaniach. Nie ulega jednak wątpliwości, że decyzje, które wywołały wątpliwości CBA, stanowią wąski margines działań Komisji. Spośród 3278 rozstrzygnięć Komisji wątpliwości wywołało 12, czyli 0,36 procent. Poseł Kopyciński tygodniami przekonywał w mediach, że prace Komisji są największym przekrętem finansowym w historii Polski. Chciałbym, aby działalność każdego urzędu w Polsce kończyła się takim ułamkiem spraw budzących wątpliwości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski