Tylko jedna synagoga w środkowej Europie przetrwała Zagładę. Węgrzy profanować nie bardzo chcieli, Niemcy chcieli, ale nie zdążyli. Władza radziecka miała czas i ochotę, ale nie mogła walczyć z kobietami, które utworzyły żywy łańcuch wokół budynku i nie przestraszyły się wycelowanej w nie broni.
To było w 1970 roku. Wtedy w mieście był jeszcze rabin. W szabat i święta mieszcząca pół tysiąca wiernych synagoga była wypełniona po brzegi. W połowie lat 70. zaczęła się emigracja do Izraela. Najpierw po kilka rodzin rocznie, ale im bliżej końca ZSRR, tym rzeka emigrantów była szersza. Dzisiaj mieszka tu zaledwie kilkanaście żydowskich rodzin.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Grażyna Myślińska