To było prawdziwie rewolucyjne przedsięwzięcie. Inżynieryjny majstersztyk. 200 lat temu rozpoczęto budowę Kanału Augustowskiego, a sam jego budowniczy, dowódca powstania listopadowego, nazywał go arcydziełem.
Wypływamy z portu „żeglugi augustowskiej”. Statek „Serwy” leniwie sunie po Netcie, a tłum pasażerów łapie promienie słońca, słuchając sączących się z głośników słów: „Ty przechowasz tę muszelkę, znalezioną nad Wigrami, długo szumieć będzie jeszcze, ożywiana wspomnieniami”. Za chwilę statek mijać będzie pomnik Marii Koterbskiej. Na razie po lewej stronie burty wysokie wieże augustowskiej bazyliki, a nad brzegiem rzeki turyści popijają piwem chrupiące małe stynki. Po dziesięciu minutach rzeka przechodzi w rozległe jezioro Necko. Na plażach tłumy wczasowiczów, a narciarze wodni na specjalnie przygotowanym wyciągu śmigają, rozpruwając fale. Otacza nas wianuszek zieloności: gęsta, pachnąca Puszcza Augustowska. Po chwili statek znika w najkrótszej rzece Polski: Klonownicy, zwanej przez miejscowych „cichą rzeczką”. Ta Amazonka w miniaturze łączy Necko z ogromnym Jeziorem Białym. Za dwadzieścia minut turystów czeka atrakcja: pierwsze śluzowanie. Statek podpływa do śluzy Przewięź (szóstej na Kanale Augustowskim, licząc od strony Biebrzy, wybudowanej w latach 1826–1827, na której statki opadają i unoszą się na wysokość 86 centymetrów). Na Studzienicznym cisza, spokój. Żadnych motorówek. Jezioro objęte jest strefą ciszy. To raj ptaków, które zamieszkują trzy wyspy: Lipówkę, Janowe i Brzozowy Grąd. Słońce tańczy na falach miarowo uderzających w tatarak. Witajcie na Kanale Augustowskim!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz