Nowy raport amerykańskiej komisji ds. wolności religijnej podkreśla, że w ostatnim roku wzrosło znacząco prześladowanie Kościoła w Nikaragui. Państwo zamykało przedstawicieli Kościoła w aresztach i więzieniach i pozbawiało ich praw obywatelskich. Delegalizowano instytucje katolickie i odbierano im własność, a towarzyszyły temu gniewne oskarżenia prezydenta, mówiącego o spisku ze strony Kościoła.
Raport wskazuje, że bezpodstawne aresztowanie, a następnie skazanie na 26 lat więzienia biskupa Álvareza jest wymownym przykładem prześladowania. Już w poprzednich latach rząd odmawiał poszczególnym księżom powrotu do kraju, de facto skazując ich na wygnanie, po raz pierwszy jednak w 2022 r. posunął się do aresztowań. Reżim wydalił także nuncjusza apostolskiego, abp. Waldemara Sommertaga, zdelegalizował misjonarki miłości, a także zamknął co najmniej 8 rozgłośni katolickich i stację telewizyjną. Przed kilkoma miesiącami wydalono 222 opozycjonistów do USA, wśród nich trzech księży, diakona, dwóch kleryków i jednego świeckiego pracownika kościelnego. Niedawno uderzono w katolickie uniwersytety.
Nikaragua pogrążyła się w głębokim kryzysie pięć lat temu po ogólnokrajowych protestach. Reżim zdecydował się wówczas na siłowe rozwiązanie. Niedawny raport Amnesty Interantional podkreśla, że dochodziło do co najmniej 40 pozasądowych egzekucji, przy współudziale prorządowych bojówek wspieranych i tolerowanych przez oficjalne organy. W czasie pacyfikacji kraju zabito co najmniej 355 osób. Potem w ramach represji uwięziono 1310 ludzi. Procesy sądowe były ustawione, a warunki przetrzymywania w więzieniach urągały godności człowieka. Opozycjoniści całe dnie spędzali w przetłoczonych celach: w niektórych przypadkach mieli możliwość spędzenia zaledwie 15 godzin poza celą na miesiąc. Doświadczali bicia i gróźb, a nawet tortur.
Krzysztof Dudek SJ