"Kiedy doszło do wybuchu, zrobiłem sobie rachunek sumienia, bo może to się okazać ostatni ranek mojego życia"

„Po celebrowaniu Wielkanocy katolickiej, a następnie tej prawosławnej (…), [gdy] rzadko słyszeliśmy syreny (…), ostatniej nocy Rosjanie zaatakowali wiele miast” – wskazuje rozgłośni papieskiej biskup pomocniczy łacińskiej diecezji kijowsko-żytomierskiej, Aleksander Jazłowiecki. Tragedia sięgnęła m.in. Humania, miejsca pielgrzymek chasydów, gdzie znajdują się cenne zabytki i sławny park Zofijówka. W wyniku ostrzału zginęło tam co najmniej 17 osób, w tym 3 dzieci.

Posługujący w lokalnej rzymskokatolickiej parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ks. Albert Gasparian również podkreśla w rozmowie z Radiem Watykańskim, iż dla mieszkańców miasta rosyjski atak stanowi olbrzymią tragedię. Jak zaznacza duchowny, podobna sytuacja stanowi dla miejscowej ludności na swój sposób nowe doświadczenie.

„Bezpośrednio, to można powiedzieć takie pierwsze-drugie: pierwsze dlatego, że bezpośrednio trafili w Humań, ale pierwsze-pierwsze podobne doświadczenie było w pierwszym dniu wojny, kiedy obok miasta strzelili w składy broni i do Humania też doszły wybuchy i nawet w ów pierwszy dzień wojny zmarła jedna osoba cywilna – wskazuje ks. Gasparian. – Jednak bezpośrednio w Humań w trakcie całego trwania wojny to pierwszy raz tak trafili tym strzałem. I to też taki drugi szok w Humaniu, bo ciągle Humań pozostaje takim żywym miastem: ludzie spokojnie pracują, pomagają, żeby wysyłać coś na front. Krótko mówiąc, pracują, żeby był taki dobrze zabezpieczony tył. Ale tutaj właśnie trafili w tyły.“

Kapłan mówi również, w jaki sposób sam reaguje na wszystkie sytuacje związane z wojną, których ostrzały są jakąś częścią, ale nie wyczerpują doświadczenia.

„Po pierwsze to z taką ufnością do Pana Boga, że zawsze ostatnie słowo jest u Boga i że On nie dopuści, aby człowiek cierpiał więcej, niż może to znieść. Ufam Panu Bogu – wyznaje Radiu Watykańskiemu ks. Gasparian. – Tak szczerze mówiąc, rano, kiedy doszło do owego wybuchu, zrobiłem sobie rachunek sumienia, bo może to się okazać ostatni ranek mojego życia tutaj na ziemi. Tak żeby być przygotowanym… No i tak usiłujemy być przygotowanymi, być w pojednaniu z Bogiem, w jedności z Nim, bo wiemy, że Pan nam pomoże pokonać to zło oraz właśnie wesprzeć ludzi, którzy zostali skrzywdzeni przez wojnę.“

Zobacz też: Inwazja Rosji na Ukrainę. Relacjonujemy na bieżąco

« 1 »
TAGI:

Tomasz Matyka SJ, Svitlana Dukhovych