– Jest trudno, ale wojna nie złamała ducha w narodzie – mówi o. Jarosław Krawiec, dominikanin z Kijowa.
Beata Zajączkowska: Poznajemy geografię Ukrainy szlakiem kolejnych okrutnych zbrodni dokonywanych przez Rosjan – Bucza, Irpień, Chersoń, Mariupol…
O. Jarosław Krawiec OP: Jedną z pierwszych rzeczy, jakie zrobiłem po przeprowadzce z Warszawy do Kijowa, był zakup dużej mapy Ukrainy. Powiesiłem ją na ścianie w mojej celi, nad łóżkiem. Chciałem mieć codziennie przed oczami kraj, w którym mieszkam. Ale tak naprawdę zacząłem na nowo uczyć się Ukrainy po 24 lutego ubiegłego roku, wraz z wybuchem wojny. Chyba nie tylko ja, bo przecież o miejscach, które pani wymieniła, słyszał już cały świat. A takich tragicznych wiosek i miast jest znacznie więcej. Każde z nich to bezmiar ludzkiego bólu i cierpienia.
Czy możemy pytać o duchowy wymiar wojny?
Każde trudne wydarzenie próbujemy zwykle zrozumieć również na głębszym, duchowym poziomie. Jestem przekonany, że większość z nas tak patrzy na toczącą się wojnę. Staram się dzielić z innymi tym, co sam widziałem, czego doświadczyłem, o czym opowiedzieli mi ludzie, których spotkałem. Ukraina jest krajem znacznie większym od Polski, a do tego bardziej różnorodnym etnicznie i religijnie. Dlatego inaczej żyją i praktykują wiarę mieszkańcy Kijowa czy Charkowa, a inaczej Tarnopola, Lwowa czy Mukaczewa. W Kijowie nie zaobserwowałem, by wojna sprawiła, że w cerkwiach czy kościołach pojawiły się tłumy. Z drugiej strony wiem, że mnóstwo ludzi naprawdę gorliwie się modli. Tak jak potrafią i gdzie tylko mogą, podejmując także różne wyrzeczenia w intencji pokoju. Dobrze też, że mamy w Ukrainie katolicką telewizję i radio. Rozdając pomoc humanitarną na jednym z osiedli w Iziumie, zaproponowaliśmy ludziom, że kto chce, może sobie wziąć książeczkę z podstawowymi modlitwami, psalmami i fragmentami Pisma Świętego, wydaną podczas wojny przez paulistów ze Lwowa. Prawie każdy o nią poprosił. Trudno znaleźć teraz rodzinę, która nie miałaby kogoś na froncie, więc powodów do żarliwej modlitwy nie brakuje. Wybuch wojny niemal zbiegł się w czasie z początkiem Wielkiego Postu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.