Historycy piszą o przebiegu walk, nazwiskach dowódców i topografii płonących ulic. Ci, którzy tam byli – o głodzie, duszącym strachu i niegasnącej woli życia, która dała siły do wytrwania w „dantejskim inferno”. Jak wyglądało życie cywilów w getcie warszawskim? Piszą o tym ci, którzy w nim byli.
„Getto powstało. Getto powstało, kilkuset zaledwie uzbrojonych w rewolwery mężczyzn stanęło do walki z oprawcą, stanęło w obronie resztek honoru człowieka” – zanotowała Marylka. Znamy tylko jej imię i wstrząsające wspomnienia, kończące się 27 kwietnia. Dziennik znaleziono na Majdanku. Zginęła? Ocalała? Już nigdy się tego nie dowiemy.
„Zakopaliśmy się pod ziemią, ukryliśmy się wśród murów i nie posiadamy już nic poza samym życiem i silną wolą, wolą by go nie oddać”. Po autorze tych słów zostało tylko nazwisko – Maur. Nie znamy nawet imienia.
„Przez cały dzień wszyscy ludzie leżeli na swych pryczach lub pokotem na ziemi bez możliwości poruszania się. […] ‘Życie’ prowadziliśmy w nocy” – zaznaczał Leon Najberg. Całkowita konspiracja była konieczna – Niemcy metodycznie przeszukiwali dom po domu, bezwzględnie mordując wszystkich, których udało się im znaleźć. „Zaszywamy się w ciszę, […] odgłos szeptu, kaszlnięcie wydaje nam się huraganem, który gotów nam w każdej chwili sprowadzić wroga za sobą” – pisała Marylka.
Zobacz też:
Potem pojawił się ogień. Niemcy zaczęli podpalać dom za domem, rzucili na pastwę płomieni całe getto, razem z ukrytymi w nim ludźmi. „Podszedłem do kranu umyć ręce, odkręcam kran i czuję gorącą wodę, przeszły mnie ciarki, oblały mnie zimne poty. Nagle stało się dla mnie jasne, że wokół nas wszystko płonie” – zapisał Maur.
„Morze ognia”, „schron nasz jest tonącą łodzią” – porównania do biblijnego potopu pojawiają się we wspomnieniach wielu tych, którzy znaleźli się w tym piekle. „Morze płomieni, ogarniających od góry do dołu sąsiednie oficyny […]. Podwórza zasypane odłamkami szkła […]. A gdzieniegdzie, wśród tych rumowisk walały się osmalone trupy, leżeli ranni w kałużach krwi” – przejmująco notował Mieczysław Baruch Goldman.
Mietek Pachter swoje wspomnienia spisał już po wojnie. Wraz z bratem ukrywał się w bunkrze przy Szczęśliwej 7. Niemcy odkryli go 9 maja. „Słychać, jak dobijają się do klapy, słychać, jak ją odrywają, a następnie rozlegają się krzyki i siarczyste przekleństwa […]. Ludzkie serca w oczekiwaniu przestają bić” – zapamiętał ten dzień. Niektórych złapanych Niemcy rozstrzeliwali od razu, szczególnie tych, którzy stawiali opór. Innych prowadzono na cmentarz żydowski, gdzie odbywały się masowe egzekucje. Mietek trafił na Umschlagplatz, który opisał słowami: „w tym nadziemskim świecie, trzymają wartę diabły”.
„Szansa śmierci była za każdym razem. Chodziło o stworzenie szansy życia” – mówił w rozmowie z Hanną Krall Marek Edelman. Tylko trudna do oszacowania garstka z 50 tysięcy ostatnich mieszkańców getta dostała tę szansę. Ale – jak powiedział Edelman – „każde życie stanowi dla każdego całe sto procent, więc może ma to jakiś sens”...
[Całość tekstu Agnieszki Huf „Tonąca łódź w morzu płomieni” ukaże się w GN 16/2023. Cytaty – poza fragmentami książki „Zdążyć przed Panem Bogiem” – pochodzą z wystawy "Wokół nas morze ognia. Losy żydowskich cywilów podczas powstania w getcie warszawskim", którą można oglądać w Muzeum POLIN w dniach 18 kwietnia 2023 – 8 stycznia 2024 ].
ah