„No, ja to sobie popościłem! A wy, szaraczki?” – o. Joachim Badeni spoglądał z góry na braci. Pokora nie ma nic wspólnego z chlipaniem w rękaw i przepraszaniem za to, że się żyje.
12.04.2023 16:42 GOSC.PL
„Gdy byłem magistrem kleryków, to jedno z pomieszczeń na studentacie pełniło rolę śmietnika – opowiadał o. Joachim Badeni - Stały tam kubły na śmieci. Kazałem to miejsce wysprzątać i zamieszkałem tam. Malutkie okienko, nigdy nie było tam słońca, a ja chodziłem w skowronkach: «Patrzcie, jaki ja jestem wyrzeczony, jaki ze mnie asceta». I powiedzieli mi potem moi bracia dominikanie: «No, dlatego ojciec tam zamieszkał, bo nie było w klasztorze żadnej gorszej celi. To jest po prostu pycha». Rzeczywiście, mieli rację, bo ja sobie myślałem: «Stać mnie na to, a inny to by jęczał w takiej małej, ciemnej dziurze». To była moja pycha, a nie żadna asceza”.
Innym razem dominikanin-arystokrata wspominał, że gdy po dniach surowego postu schodził do refektarza na śniadanie, patrzył na braci dominikanów z wyższością: „No, ja to sobie popościłem!. A wy, szaraczki?”.
Tak, nasza pokora jest znana w kraju i za granicą…
A jest ona stanięciem w prawdzie i nie ma nic wspólnego z ostentacyjnym chlipaniem w rękaw i przepraszaniem za to, że się żyje. „Co to znaczy być pokornym? – zapytałem przed laty ks. Kazimierza Orzechowskiego, aktora – Po prostu żyć, być sobą. Jeśli inni, widząc ciebie, zobaczą Boga, to łaska z nieba. Przejmowanie się sobą to zawsze będzie jakaś pycha, fałszywa pokora. Żyj. Bądź sobą. Bądź wolny. Jeśli będą cię krytykowali, nie szkodzi, to też ci dobrze zrobi. Nie musisz się tym tak przejmować. Nie musisz być żadnym pokazem, okazem”.
Marcin Jakimowicz