W poniedziałek w Stoczni Marynarki Wojennej SA w Gdyni ma się odbyć wiec informacyjno-protestacyjny. Powodem akcji jest brak porozumienia pomiędzy związkowcami a zarządem spółki w sprawie zwolnień z zakładu ok. 400 pracowników.
Od grudnia 2009 r. stocznia Marynarki Wojennej znajduje się w stanie upadłości układowej. Realizowany program restrukturyzacji zakładu obejmuje sprzedaż zbędnego majątku, zwiększone kontraktowanie zamówień oraz zwolnienia pracowników.
Wiec podczas przerwy śniadaniowej organizują dwa związki zawodowe działające w stoczni. Jak poinformował w piątek PAP przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Wojska, Tadeusz Mirkiewicz, podczas wiecu załoga ma być poinformowana o rozmowach z zarządem nt. zwolnień.
"Procedura dotycząca redukcji zatrudnienia zakończyła się niepowodzeniem; nie ma porozumienia, a w przyszłym tygodniu może się rozpocząć wręczanie wypowiedzeń" - podkreślił. Powiedział, że związkowcy domagali się zmniejszenia liczby osób przewidzianych do zwolnienia, a dla zwalnianych chcieli odpraw wyższych niż +kodeksowe+. Jak powiedział, "żaden z postulatów nie został spełniony, bo stocznia nie ma pieniędzy".
Nie wykluczył, że podczas wiecu może zapaść decyzja o kolejnych akcjach protestacyjnych w stoczni.
Związkowcy uważają, że zła sytuacja zakładu jest skutkiem m.in. źle prowadzonej przez zarząd kontraktacji zleceń dla stoczni.
Prezes Zarządu, Roman Kraiński powiedział w piątek PAP, że nie weźmie udziału w wiecu, bo "nie jest stroną". Uważa, że "taka akcja do niczego nie prowadzi i jest szkodliwa dla przyszłości zakładu". "Zwolnienia są nieuniknione, a załoga nie przyjmując do wiadomości konieczności restrukturyzacji może doprowadzić do likwidacji zakładu".
Wyjaśnił, że "nie ma innego wyjścia; 65 procent kosztów firmy stanowią wynagrodzenia i bez tych zwolnień dojdzie do likwidacji firmy".
Uważa, że trudna sytuacja zakładu jest m.in. efektem zmiany rynku na zamówienia wojska. "Mamy małą marynarkę, mamy mało pieniędzy, jest mało remontów wojskowych i w tej sytuacji jesteśmy zmuszeni zmniejszyć liczbę pracowników oraz przechodzić na rynek cywilny" - tłumaczył. Podkreślił, że stocznia jest "ogromnie nierentowna i niekonkurencyjna".
W ub. roku zwolnionych zostało ponad 200 osób. Obecnie w stoczni pracuje 1068 osób. Wypowiedzenia dla prawie 40 proc. załogi mają być wręczane w przyszłym tygodniu, aby okres wypowiedzenia rozpoczął się 1 kwietnia. Redukcja zatrudnienia obejmie pracowników wszystkich działów, głównie z administracji i utrzymania ruchu, ale też z produkcji.
Obecnie stocznia ma kontrakty m.in. z Wietnamem i Indonezją na budowę żaglowców oraz kontrakt na remont jednego statku. Razem ze stocznią Nauta spółka planuje też remontować okręty podwodne typu "Kobben".
Zakład ma ponad 800 wierzycieli. Nie jest podawana do publicznej wiadomości kwota całkowitego zadłużenia. Zarząd zakłada, że w najbliższych miesiącach Zgromadzenie Wierzycieli podejmie decyzję o zawarciu układu upadłościowego.
Ponad 99 proc. akcji stoczni Marynarki Wojennej posiada Agencja Rozwoju Przemysłu; pozostałymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej. Stocznia - oprócz zamówień MON - realizowała także kontrakty m.in. dla Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR oraz dla zleceniodawców z Belgii, Wielkiej Brytanii i Norwegii. (PAP)