Odwołany z Trypolisu ambasador Rosji Władimir Czamow uważa, że odsunięto go z powodu krytyki stanowiska Kremla, który przystał na interwencję zbrojną w Libii. Stanowisko to dyplomata uznał za "zdradę interesów Rosji".
W wywiadzie dla czwartkowego wydania dziennika "Moskowskij Komsomolec" Czamow poinformował, że wysłał telegram do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, w którym podkreślił jako reprezentant interesów Rosji w Libii, że oba kraje prowadziły w ostatnim czasie ścisłą współpracę i nie leży w interesach Rosji utrata takiego partnera.
Rosja podczas głosowania w ubiegłym tygodniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Libii wstrzymała się od głosu, tak samo jak Chiny, co umożliwiło przyjęcie rezolucji o zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Libią. Rosja i Chiny mają w RB prawo weta.
"Kompanie rosyjskie zawarły (w Libii) na wiele lat naprzód bardzo korzystne kontrakty idące w dziesiątki miliardów euro, które mogą stracić i już straciły. W pewnym sensie można to uznać za zdradę interesów Rosji" - powiedział były ambasador, który wrócił do Moskwy w środę.
Źródło w rosyjskim MSZ, na które w czwartek powołuje się agencja ITAR-TASS, poinformowało, że Czamow pozostanie w resorcie i że nikt nie wątpi w jego uczciwość. "Po prostu niedostatecznie jasno przedstawił rosyjską ocenę działań (Muammara) Kadafiego i bezkrytycznie interpretował oświadczenia strony libijskiej" - powiedział rozmówca agencji.