Celibat nie jest „pozostałością epoki przedsoborowej ani czystym prawem kościelnym”, lecz „kwestią ewangelicznego radykalizmu”, pisze w środowym wydaniu „L'Osservatore Romano” prefekt Kongregacji d.s. Duchowieństwa, kard. Mauro Piacenza.
Zdaniem włoskiego purpurata kurialnego, „główne i najbardziej szkodliwe obiekcje, jakie pojawiają się w okresach nasilania się debaty o celibacie kapłańskim”, to właśnie uznanie go za „przedsoborową pozostałość” i „zwykłe prawo kościelne”. Tymczasem obiekcje te nie mają „realnej podstawy zarówno gdy patrzy się na dokumenty Soboru Watykańskiego II, jak i kiedy zatrzyma się na nauczaniu papieży”. „Celibat jest darem Pana, który kapłan ma dobrowolnie przyjąć i przeżywać w całej pełni” - pisze kard. Piacenza. Polemizując z opinią o celibacie jako prawie kościelnym, stwierdza, że jest on nim o tyle, o ile „formacja do celibatu musi obejmować, obok wszystkich aspektów ludzkich i duchowych, również solidny wymiar doktrynalny, ponieważ nie można przeżywać czegoś, czego racji się nie rozumie”. Kardynał jest przekonany, że „dyskusja na temat celibatu... na pewno nie sprzyja pogodnemu zrozumieniu przez młode pokolenia tak zasadniczego faktu życia kapłańskiego”.
„Celibat to kwestia ewangelicznego radykalizmu. Ubóstwo, czystość i posłuszeństwo nie są radami zastrzeżonymi wyłącznie dla zakonników. To cnoty, którymi należy żyć z intensywną pasją misyjną. Nie możemy obniżyć poziomu formacji, a w konsekwencji propozycji wiary. Nie możemy zawieść świętego Ludu Bożego, który czeka na świętych pasterzy, jak proboszcz z Ars. Musimy być radykalni w naśladowaniu Chrystusa, nie obawiając się spadku liczby duchownych. W istocie liczba ta maleje, kiedy obniża się temperatura wiary, ponieważ powołania są 'interesem' Boga, a nie człowieka. Rządzą się one Bożą logiką, która jest głupstwem w oczach człowieka”.
Na zakończenie kard. Piacenza przyznaje, iż „w zeświecczonym świecie coraz trudniej jest zrozumieć racje celibatu”. „Jako Kościół musimy jednak mieć odwagę, postawić sobie pytanie, czy mamy pogodzić się z tą sytuacją, przyjmując za nieuchronną postępującą sekularyzację społeczeństwa i kultury, czy też jesteśmy gotowi podjąć dzieło głębokiej i rzeczywistej nowej ewangelizacji na służbie Ewangelii, a tym samym prawdzie o człowieku. Uważam w związku z tym, że umotywowane wspieranie celibatu i jego odpowiednie dowartościowanie w Kościele i w świecie może być jedną z najskuteczniejszych dróg przezwyciężenia sekularyzacji... Nie powinniśmy więc ulegać zastraszeniu i uzależniać swego stanowiska od tych, którzy nie pojmują celibatu i chcieliby zmodyfikować dyscyplinę w Kościele, przynajmniej przez otwarcie szczeliny. Przeciwnie, musimy odzyskać umotywowaną świadomość, że nasz celibat rzuca wyzwanie mentalności świata, doprowadzając do kryzysu jego sekularyzm i agnostycyzm, wołać przez wieki, że Bóg istnieje i jest obecny”.